Knaak Richard A. – Diablo. Wojna grzechu. Księga pierwsza. Prawo krwi

0 out of 5 stars (0 / 5)
Nie spodziewałam się wiele, naprawdę. Liczyłam na lekkie czytadełko do pociągu, nie angażujące zbyt wielu szarych komórek. Czytałam już książki na podstawie gier, czytałam książki Knaaka, nie spodziewałam się cudów. Ale nie sądziłam też, że będzie aż tak źle.
Uldyzjan nagle odkrywa w sobie praktycznie nieskończoną moc i postanawia… podzielić się nią z innymi. Przy okazji zostaje oskarżony o morderstwo, a wokół niego zbiera się drużyna, więc całe towarzystwo idzie pobiegać sobie po lesie w te i we wte, od czasu do czasu trafiając na jakichś niemilców. Ponieważ nikt z nich w sumie nie wie, co robić, postanawiają pobiegać po lesie jeszcze trochę. W ramach przerw na reklamy mamy przebitki na knującego złego.
Główny bohater ma charakter, charyzmę i inteligencję kawałka drewna. Zbutwiałego, żeby porządnego kołka nie obrażać. Jednak wokół niego pojawia się samozwańcza drużyna mająca mu chyba pomagać, bo najwyraźniej imperatyw narracyjny im kazał. Pojawia się też kobieta, oczywiście, piękna, która, oczywiście, rozpływa się nad naszym bohaterem od siedmiu boleści. On, rzecz jasna, zakochuje się po jakichś dwóch sekundach. Bieganie po lesie nie służy absolutnie niczemu – zakładam, że bohater miał nauczyć się korzystać z mocy, a uczy się raczej jak dać się zrobić w konia. Za to czytelnik zastanawia się, czy cokolwiek z tego wyniknie i coś z tego będzie miało sens, kiedy już dobrnie jakoś do finału.
Główny zły tego tomu jest tak upiornie sztampowy, że w porównaniu z nim czarne charaktery z kreskówek Disneya to postacie wielowymiarowe z niezwykłą głębią.
W sumie nie wiem ani o czym to miało być, bo ganianie bez sensu jednak trudno nazwać fabułą, ani co to miało z Diablo wspólnego, bo na pierwszy i drugi rzut oka to w sumie nic (moc magiczna w Diablo jednak działała trochę inaczej).
Fabuły w sumie nie ma, główny bohater jest trudny do zniesienia, zły jest tak zły, że aż zabawny. Sensu nie było, akcji nie stwierdzono, zgodności z pierwowzorem nie udowodniono.
Koszmarek. Drugiego tomu nie przeczytam nawet jakby ktoś miał mi za to zapłacić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *