Zapach pomarańczy to opowieść o zakonie świętego Dominika. Dość nietypowa, bo w końcu trudno spodziewać się po świętobliwych braciszkach bójek w środku miasta czy planowania zamachów na współbraci…
Autorzy przedstawiają zarys historii zakonu i samego świętego, starają się przybliżyć charyzmat zakonu Kaznodziejskiego i to kim tak naprawdę są Dominikanie. A raczej kim nie są. A wszystko to jest często i gęsto poprzetykane rysunkami i anegdotkami, które udowadniają, że braciszkowie święci zdecydowanie nie są, ale starają się i robią to z dużą dawką humoru.
W rezultacie dostajemy humorystyczną, lekką i bardzo sympatyczną książkę. Nie jest to ani wybitne dzieło literackie, ani historyczne. O codziennym życiu w zakonie też niewiele się dowiemy. Ale jest to książka, która może skutecznie poprawić humor. Przynajmniej na jeden wieczór, bo czyta się błyskawicznie. Trochę z powodu tytułu, a trochę z powodu klimatu mi kojarzyła się z Jasminum Kolskiego, i jeśli komuś film się podobał, książka też powinna się spodobać.
Nie jest to lektura, która zajmie honorowe miejsce na półce, ale nie żałuję spędzonego z nią czasu.
Sympatyczny przeciętniak.