Cielęcin, miasto w którym prawdopodobieństwo przestaje działać. Tam, w jednej z działkowych altanek, mieszka główny bohater – Modrzew. Chłopak razem ze swoją dziewczyną Małą (i jej pozostałymi dwoma jaźniami) i kumplami: Budzigniewem, Nietopyrem i Krzywym grają w rpg, piją tanie wina i czasem nawet odwiedzą liceum, w którym się uczą.
Niestety co chwilę coś im przeszkadza w kolejnej sesji i żeby pograć w spokoju muszą zagrożenie wyeliminować, a że w Cielęcinie wszystko jest możliwe to nasi bohaterowie walczą z faszystami, potworami z kanałów, kosmitami i egzorcyzmują duchy. W międzyczasie zakładają zespół rockowy, odwiedzają lewitujących hippisów i pędzą wieloowocowe wina.
Opowiadanka są lekkie (poza ostatnim), dosyć krótkie, surrealistyczne i zgodnie z zapowiedzią ignorują prawdopodobieństwo. Są trochę jak sesja rpg, gdzie wypadają same rzuty krytyczne. Czyta się to lekko, szybko i przyjemnie a opowiadanka dobrze nadają się na dłuższą podróż zbiorkomem (o ile komuś nie przeszkadzają dziwne spojrzenia współpasażerów, kiedy parska śmiechem od czasu do czasu), ale jest to książka z gatunku tych, o których się zapomina zaraz po przewróceniu ostatniej strony.
——————————————————————————————————————————————————————————————–by Atisza —
Jak dotąd to ja byłam ta złą, która raczy współrecenzentkę straszliwymi gniotami nie nadającymi się do czytania. Tym razem, to Lashana uraczyła mnie literackim potworkiem. Jedno opowiadanie w stylu logika,” prawdopodobieństwo i wszystko inne poszło się bujać” jest fajne. Dwa takie opowiadania są do przyjęcia, trzy do strawienia. Cała książka takich wypocin jest nie do strawienia. Najprawdopodobniej autorowi chodziło o stworzenie lektury lekkiej łatwej i przyjemnej, parodystycznej w zamyśle, napisanej współczesnym młodzieżowym językiem, w młodzieżowym stylu. Wyszedł średnio atrakcyjny bełkot, nie mający zbyt wiele wspólnego z parodią, za to zdecydowanie dużo z przegięciem. Przeczytałam bodaj 5 opowiadanek i serdecznie dziękuję za więcej.