Często fantasy zaczyna się, może nie od trzęsienia ziemi, jak chciałby Hitchcock, ale od zawalenia się świata bohatera. I już początek powieści (najczęściej z motywem drogi) gotowy. Kintarowi świat zawalił się dość nietypowo – dostał awans i został nauczycielem sztuki walki w Królewskiej Szkole. A to było coś na co zdecydowanie nie był przygotowany.
Książka to cztery, dość długie opowiadania zatytułowane kolejnymi paradoksami, które są co prawda ułożone chronologicznie i powiązane ze sobą w mniejszym lub większym stopniu, ale każde z nich stanowi oddzielną opowieść.
Trzeba przyznać, że jest dosyć nietypowo – świat fantasy z niewielkim dodatkiem magii jest tylko obrazem w tle i fabuła mogłaby się dziać gdziekolwiek i kiedykolwiek. Główny bohater jest co prawda mistrzem szkoły, ale niewiele tu sztuk walki, pojedynków czy akcji. Historie skupiają się na paradoksach (np. tytułowym młodszym patriarsze) i monologach wewnętrznych bohatera. Oczami Kintara obserwujemy jego problemy z uczniami, rozważamy podejmowanie decyzji, staramy się rozwiązać dylematy i rozwiać wątpliwości. A że sporo tych dwóch ostatnich jest związanych z bohaterem, to całkiem dobrze poznajemy zawartość jego głowy i obserwujemy rozwój jako mistrza i jako Kintara. Paradoksy są dobrze przemyślane – trochę pakują bohatera w kolejne kłopoty, trochę go definiują i trochę zmuszają do przemyśleń nad sobą i towarzyszami. Kintar jest postacią sympatyczną i myślącą, co jest miłą odmianą. Jednak przy prawie 600 stronach w dużej mierze składających się z monologów wewnętrznych bohatera i jego rozterek miałam dość. Spokojna akcja i nijaka kraina, która jest fantasy tylko z nazwy też nie pomagały. Jak akcja jeszcze pasowała do monologowego pomysłu na powieść, tak zdecydowanie nie lubię, kiedy fantasy w książce jest tylko tłem, które ma zapewniać ładne widoczki a w fabule jest wykorzystane w minimalnym stopniu i to tylko wtedy, kiedy jest to autorowi do czegoś potrzebne.
Bardziej powieść psychologiczna i analiza bohatera niż książka fantasy. Może się spodobać, ale mi zdecydowanie nie podeszła – za mało fantasy, za dużo monologów.