Ładnych parę lat temu spółdzielnia postanowiła ocieplić (i przy okazji pomalować) blok, w którym mieszkają moi rodzice. No i pomalowali. Na 6 różnych odcieni pastelowej żółci. Wyobraźcie sobie jedenastopiętrową jajecznicę. Szerokości przecznicy na dodatek. Pięknie, prawda?
Jadę przez miasto. Szukam zakrętu. Punkt orientacyjny – cztery wielkie billboardy na jednym rogu, a każdy brzydki jak nieszczęście.
Odwiedzam znajomą. Osiedle ogrodzone, nadkładam drogi, żeby znaleźć bramkę. Wchodzę w końcu, czuję się jak w zoo – płot z drobnych oczek jest sporo wyższy ode mnie. Obok osiedlowego chodnika drugi płot niby chroniący zieleń. A w tym… trzeci otaczający piaskownicę i jedną huśtawkę. Ten ostatni zamykany na klucz na dodatek. Czytaj dalej »