Adam Wajrak – reporter Gazety Wyborczej i Nuria Selva Fernandez – biolog i jego narzeczona (w czasach kiedy akcja książki miała miejsce) opisują swoje problemy i sukcesy podczas ratowania życia i wolności dzikich zwierząt. Historie są czasem zabawne, czasem wzruszające i można się z nich sporo dowiedzieć o opiece nad chorymi zwierzętami, tym bardziej, że autorzy nie owijają w bawełnę i opisują też rzeczy niezbyt przyjemne dla opiekunów i ich podopiecznych.
Ku mojemu rozczarowaniu Kuna, wbrew tytułowi, opowiada głównie o ptakach, czworonogów jest niewiele. Przez karty książki przewijają się bociany – w dużych ilościach i rożnym stanie, dwie kuny, sowy, jerzyk i jeż, wydra Julek i niewielkie stadko domowych psów. Książka jest napisana prostym językiem i praktycznie pozbawiona opisów – Wajrak opisuje wydarzenia i uczucia, ale dość suchym stylem, co mnie trochę zdziwiło biorąc pod uwagę jego zawód. Przez to trudno jest się dać wciągnąć w historię, tym bardziej, że opowiadania są do siebie dość podobne i książka w okolicach połowy zaczyna nużyć. Jednak język ma też plus – bez problemu powinny go zrozumieć dzieci, które mogą się sporo o zwierzakach nauczyć. Stanowczo odradzam tym, którzy się zwierzętami nie interesują – zanudzą się na śmierć. Nie ma też co liczyć na wychwalany na okładce humor – owszem, zdarzają się zabawne fragmenty, ale jest ich niewiele, a całość jest raczej poważna. Sympatycy zwierzaków, którzy chcieliby wiedzieć jak wygląda ratowanie skrzydlatych chorych, mogą spróbować. Ale wtedy odradzam ebooka – wszystkie recenzje wydania papierowego wspominają o zdjęciach, które pomagają w lekturze, wydanie elektroniczne ma ich zaledwie kilka.
Lektura jest przeciętna, ale pouczająca i to jest jej główna zaleta.