To jest książka o mroku – tym za oknami, ale też tym w duszy człowieka. Jest też mrok w relacjach między ludźmi i mrok czający się w przeszłości. Akcja rozgrywa się w miejscu nieco paradoksalnym – główny bohater, Jan rozpoczyna pracę w przedszkolu mieszczącym się tuż obok zakładu psychiatrycznego, gdzie przetrzymywani są także przestępcy z zaburzeniami psychicznymi. Przedszkolaki to dzieci osób leczonych tym w zakładzie, odwiedzają czasem rodziców, a dorośli robią wszystko, żeby maluchy nie wiedziały gdzie właściwie odbywają się te spotkania. Stąd podziemne przejście między szpitalem a przedszkolem i przeprowadzanie nim maluchów do szpitalnej windy. A potem intryga się rozkręca. Każda z postaci ma własną tajemnicę (albo i kilka), nic nie jest takie, jakim się wydaje, mało kto jest tym, za kogo uważa go otoczenie, a nawet tym, za kogo sam się uważa. Wydarzenia z przeszłości determinują ludzkie zachowania, a tajemnice, fobie i traumy wpływają na emocje i decyzje. w pewnym momencie można dojść do wniosku, że jeżeli ktoś uważa się za osobę normalną (cokolwiek to znaczy) to dopiero jest psychopatą, tylko jeszcze nie zdiagnozowanym. Dla mnie interesujące były też didaskalia – obrazki z życia w Szwecji, opisywane przez autora mimochodem, jako elementy tła – mężczyzna jako nauczyciel przedszkolny, przedszkole w którym na 11 dzieci jest czworo nauczycieli, elementy wychowania przedszkolaków do równości i niemal obsesyjne, skrupulatne przestrzeganie zasady neutralności zarówno światopoglądowej jak i wychowawczej. W teorii brzmi nieźle, w Polsce to wprawdzie jeszcze trochę egzotyka, ale wiele osób uważa, że trzeba do tego dążyć w edukacji, że to takie nowoczesne. Może i tak, ale takie podejście ma też ciemne strony – jeżeli dziecko ma problemy ze sobą, z emocjami, z rówieśnikami, to zamiast szukać przyczyn i choć trochę się zaangażować, najłatwiej “wsadzić” je do psychiatryka gdzie kompetentni fachowcy w mig przywrócą je do “normy” za pomocą zestawu pigułek i dydaktycznych rozmów zwanych psychoterapią. A czy takie dziecko będzie potrafiło i chciało wrócić do swojego życia – a kogo to obchodzi, przecież każdy z dorosłych wypełnił swoje obowiązki…
Trzeba przyznać, że “Święty Psychol” wciąga, każe postawić parę pytań – choć nie ma co ukrywać, książka jest nieco dołująca i po lekturze myślisz sobie, że niektórych odpowiedzi lepiej nie szukać zbyt intensywnie…