Zastanawialiście się kiedyś jaki jest ten czy tamten Pisarz? Jaki człowiek kryje się za fasadą zbudowaną z twórczości? Czy to złośnik, czy pogodny człowiek, moczymorda, czy totalny abstynent, żartowniś czy zrzęda? Mnie to zawsze intryguje. Im bardziej podoba mi się pisarstwo danego autora tym bardziej jestem go jako człowieka, ciekawa. A ponieważ przepadam za Światami Dysku, więc z ogromną ciekawością sięgnęłam po książkę o Pratchettcie napisaną przez Pratchetta.Ten zbiór esejów przybliża mi autora jako człowieka, pozwala zajrzeć za zasłonę jego umysłowości, wrażliwości, jego przekonań i wiary. Jest też ważny w szczególny sposób- to manifest człowieka, który już wie, że został naznaczony przez okrutną, śmiertelną chorobę. I który chce jeszcze coś na koniec własnym głosem powiedzieć. Wychylić się zza własnych książek.
Książka podzielona jest na 3 części: gryzmolący intruz, błazen i marzyciel, dni gniewu. W każdej części po kilkanaście krótkich esejów. Podział książki w pewnym sensie odpowiada etapom życia pisarza – od nikomu nieznanego “gryzmolącego intruza”, po dni chwały i popularności, aż po schyłek życia i mierzenie się z chorobą w przeczuciu nadchodzącej śmierci.
Część pierwsza to zbiór wystąpień na konwentach oraz (dość złośliwe) uwagi i obserwacje “gryzmolącego intruza” czyli autora podpisującego swoje książki w trasach promocyjnych. Mamy okazję zerknąć za przysłowiowe kulisy i dowiedzieć się, że autor to też człowiek, który bywa głodny, obolały, zaspany, wkurzony, znudzony, zdegustowany oraz że wśród “uroków” bycia autorem poczytnych książek jest .. niestrawność oraz kac. Czyli nihil novi sub sole. Ale sposób podania tych prawd oczywistych jest na tyle bezpretensjonalny, że nie krzywimy się za bardzo i posłusznie łykamy co nam autor serwuje. Znajdziemy tu również krótkie, ale niezwykle trafne uwagi na temat fantastyki jako takiej. Niektóre w dodatku napisane typowym “pratchettowym” stylem, przynajmniej mnie przyprawiającym o złośliwy rechot.
Część druga, to bardziej opowieść o samym autorze. O błaźnie i marzycielu, który wybił się na wielkość, choć tej wielkości nie daje czytelnikowi odczuć. Już raczej schodzi z piedestału, siada na stopniach cokołu i drwiąco opowiada o swoim życiu.
Trzecia część, dni gniewu to pełna pasji wypowiedź człowieka który przez chorobę został skazany na zanikanie. I który do końca nie pogodził się z tym, w jakim kierunku prowadzi go Alzheimer. To również głośno i dosadnie wyrażony bunt przeciwko śmierci z przyczyn naturalnych i żądanie do uznania prawa ludzi do tzw. śmierci wspomaganej. Terry Pratchett twórca postaci Mrocznego Kosiarza nie bał się śmierci. Ale chciał ją spotkać na własnych zasadach.
Więc choć momentami autor się powtarza, warto przeczytać Kiksy, aby lepiej poznać i zrozumieć gryzmolącego błazna i marzyciela, który nie zawahał się podzielić przed śmiercią swoim gniewem ze światem