Księżniczka siedząca w wieży z utęsknieniem czeka na księcia. Wieży pilnuje waleczny strażnik i wyjątkowo wredny smok. A rycerze zwabieni urodą księżniczki… Stop. Przecież to nie tak było. Strażnik jest, ale podłego stanu. Smok – też jest. Nawet wredny. Ale księżniczka, nie za bardzo chce być uratowana. I ładna też nie jest, ale o tym sza.
Niewielki zbiorek ułożonych chronologicznie opowiadań o mieszkańcach wieży udowadnia, że Magdalena Kozak jest w stanie napisać fantastykę nie tylko sensacyjno-militarną, ale też humorystyczną. Chociaż tutaj znajdzie się też i wojsko, i oddziały specjalne. I też im się oberwie – sprawiedliwie i po równo z innymi (a może nawet bardziej). Bo obrywa się wszystkim – smokom, księżniczkom, książętom, Don Kichotowi, szlachcie, baśniom i rzeczywistości.
Czytelnik dostaje lekką, sympatyczną historię z niewymuszonym humorem, może nie powalającą na kolana oryginalnością i konceptem, ale za to poprawiającą nastrój. Bo bohaterów nie da się nie lubić (no chyba że tych, których lubić się nie powinno). Smok jest wredny, ma słabość do teatralnych wejść i zjada rycerzy, ale też rozładowuje atmosferę, a postacie drugoplanowe to zbiór bardzo barwny. I tylko wątek romantyczny jest bardziej na serio.
Główną wadą zbiorku jest to, że pewnie nie doczekamy się już drugiej części, a szkoda.
Sympatyczne czytadło, w sam raz na jesień.