(4 / 5)
Najmniejsze państwo świata. Kościelne, ale nie tylko. Fragment Wiecznego Miasta, w którym niby zatrzymał się czas, a jednak wszystko jest zmienne – nawet obywatelstwo jest czasowe.
Autorka jest dziennikarką i żoną szwajcarskiego gwardzisty, dzięki czemu jako jedna z raptem stu świeckich osób posiada watykańskie obywatelstwo. I wprowadza czytelników do tego mocno hermetycznego świata. Zaczynając od tego jak zostaje się żoną gwardzisty, skąd bierze się mieszkanie i jakim cudem papież może komuś sprzątnąć sprzed nosa upatrzony mebel.
Dowiadujemy się o paszportach, systemie karnym, opiece medycznej i aptece. Dziwnej stacji benzynowej i działaniu bram miejskich. Zaglądamy z autorką do mniej pielgrzymkowych zakątków Watykanu i jest to ciekawa, wciągająca wyprawa. Wyprawa, po której Watykan staje się miejscem pełnym ciekawostek, a nie tylko dodatkiem do placu św. Piotra. Autorka ma przyjemny styl, lekkie pióro a książkę połyka się błyskawicznie. Na dodatek podane w lekkiej formie informacje zostają w głowie na długo.
Tylko dwie rzeczy mi zazgrzytały. Po pierwsze – autorka należy do wąskiego grona wybranych mieszkańców Watykanu i czasami, niestety, to poczucie wyjątkowości przebija się w tekście. A po drugie – zdecydowanie nie lubi papieża Franciszka, który jednym słowem jest w stanie zmienić ten hermetyczny i zastany od setek lat świat. I robi to bez wahania, burząc zastany porządek, co mocno autorce przeszkadza i widać to w tekście. Autorka oczywiście ma święte prawo do swoich sympatii i antypatii, ale cieszyłabym się bardziej, gdyby zachowała bardziej dziennikarską neutralność.
Polecam – ciekawa wyprawa do miejsca, gdzie naprawdę niewiele osób może zajrzeć.