Acevedo Elizabeth – Na ostrym ogniu

3 out of 5 stars (3 / 5)

Nie czytam obyczajówek, jednak tym razem skusiła mnie wysoka pozycja książki w plebiscycie na książkę roku w portalu Goodreads. I dość nietypowa, jak na nasze podwórko, tematyka portorykańskiej mniejszości. Przyznaję, że dotycząca kuchni historia też miała w tym swój udział.
Bardzo szybko przypomniałam sobie dlaczego nie lubię obyczajówek. Po prostu nic się w nich nie dzieje. Historia toczy się do przodu w tempie zaspanego ślimaka, poszczególne sceny są dość przewidywalne i często nie wnoszą za dużo. No, ale ja tak mam z każdą obyczajówką, więc należy wziąć poprawkę.
Jeśli chodzi o wątki portorykańskie, to owszem są, ale gdyby nie to, że specjalnie zwracałam na nie uwagę, nie rzucałyby się bardzo w oczy. Dużo większe znaczenie ma to, że bohaterka mieszka w biednej dzielnicy. To, że dzielnica jest na dodatek zamieszkana przez emigrantów ma już znaczenie trochę mniejsze. Jeśli chodzi o wątki emigracyjne to dostajemy też poboczny, ale bardzo sympatyczny, polski motyw.
Kuchni jest sporo, w zasadzie cała historia toczy się wokół gotowania, tak samo jak życie bohaterki. Niestety znajdziemy tu tylko kilka przepisów. Czytając niektóre recenzje spodziewałam się ich o wiele więcej. Jednak kuchnia; zarówno aspekt odkrywania w niej nowych rzeczy, jak i mocno przyziemna codzienna praca, są fajnie pokazane.
Wadą, jak to zwykle bywa, jest romans – kompletnie niepotrzebny i dający kiepski efekt w połączeniu z zarzekaniem się bohaterki, że nie jest zainteresowana jakimkolwiek romansem. Szkoda, że czas poświęcony na ten wątek nie został wykorzystany na coś innego. Na przykład na pogłębienie wątku babci, albo relacji Emoni – naszej głównej bohaterki – z przyjaciółką (i tak bardzo dobrze pokazanej), czy z córką (która wypada trochę gorzej i w razie potrzeby dziecko szybko znika za kadrem). Emoni jest nastolatką i to widać – jej błędy i decyzje wynikają z jej wieku i wiedzy, a nie z imperatywu narracyjnego, co było miłym zaskoczeniem.
Główną wadą jest… zakończenie. Upiornie, koszmarnie disneyowskie, co skutecznie zabija realizm całej reszty książki.
Lekkie i sympatyczne czytadło. Ale trochę o niczym – jak to obyczajówka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *