Silverberg Robert – Skrzydła nocy (seria Artefakty t.12)

4 out of 5 stars (4 / 5) Skrzydła nocy znałam dotychczas tylko z pierwszego, tytułowego opowiadania. Pamiętam, że po jego lekturze pozostałam z głębokim niedosytem i przekonaniem, że najważniejsze nie zostało powiedziane. I rzeczywiście, dopiero lektura całości sprawia, że można docenić mistrzostwo autora i jego, jakże niezwykłą wizję.W trzech opowieściach o ludzkości i człowieczeństwie Autor kreśli nam historię Ziemi która ,najpierw doświadczyła ogromnego skoku technologicznego i wywyższenia, by potem za sprawą swojej gatunkowej arogancji zniszczyć naszą planetę i cofnąć się do wieków niemal średnich. Poznajemy świat w którym nie ma już niektórych kontynentów, po ulicach przechadzają się pogardzani przez wszystkich mutanci, technologia w zasadzie już nie istnieje a jej działające jeszcze resztki są uznawane niemal za magię, korzystanie z nich to praktycznie doświadczenie mistyczne. W trakcie lektury nie raz i nie dwa miałam wrażenie, że Skrzydła nocy mogłyby powstać współcześnie, tak aktualne tematy poruszają. Ale powstały w latach sześćdziesiątych. I to jest naprawdę przerażające. Wygląda bowiem na to, że postawiona przez autora diagnoza naszego gatunku jest nie tylko prawdziwa, ale też przerażająco aktualna.

To również historia jednostki, której przyszło żyć w czasie kolejnej apokalipsy ludzkości. Obserwujemy, jak Strażnikowi wali się na głowę cały jego dotychczasowy świat, jak odzierany jest z dotychczasowego sensu życia. Oto bowiem, gdy  wreszcie dzieje się zdarzenie do dostrzeżenia którego był całe życie szkolony – gdy dzieje się kosmiczna inwazja, jego dotychczasowa służba traci jakikolwiek sens. Nie ma już po co pełnić straży. Inwazja się stała, Ziemia została pokonana w przeciągu kilku godzin, nie ma już po co stróżować. A przecież ledwo chwilę wcześniej wydawało mu się, że nie ma większej apokalipsy, niż gwałt zadawany przez możnowładcę, jego ukochanej mutantce. Tymczasem traci swoją dotychczasową rację bytu i traci przyjaciela, który okazuje się  być najeźdźcą. Czyż może być jeszcze gorzej? Może. Były strażnik dziwnym zrządzeniem losu stanie się opiekunem istot ludzkich  tak złych i zakłamanych, że pasuje do nich jak ulał słowo kreatura. Bo Skrzydła nocy, to również opowieść o powstawaniu z popiołu, o odradzaniu się i pokucie.

Można się zżymać na nieco zbyt uproszczone postacie, jednoznaczne, momentami nieco łopatologiczne tezy, powolne tempo narracji. Ale żadna z tych wad, nie przykryje piękna i smutku tej opowieści w trzech odsłonach. I też, że czytając, musimy przejrzeć się w lustrze. I jako gatunek i jako jednostki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *