Allyn John – Opowieść o 47 Roninach

opowiesc-o-47-roninachHistoria 47 roninów jest opowieścią, którą w Japonii znają wszyscy. Ilość ekranizacji, adaptacji teatralnych, drzeworytów i poematów opartych na historii samurajów z Ako można liczyć na dziesiątki, jeśli nie setki. Jest to historia żywa do dziś – co roku w świątyni Sengaku-ji, w której pochowani są mściciele odbywa się upamiętniających ich festiwal, a groby są popularnym miejscem pielgrzymek.


Daimyo prowincji Ako, pan Asano, sprowokowany przez dworskiego urzędnika zranił go i zaatakował na dworze shoguna. W rezultacie musiał popełnić samobójstwo a wszystkie jego ziemie zostały skonfiskowane. Jednak jego samuraje, teraz już roninowie, z dowódcą straży na czele postanowili pomścić swojego pana. Na zemstę czekali długo, zwodząc szpiegów i urzędników (przez co wielu uważa, że postąpili niezgodnie z bushido), żeby upewnić się, że odniosą sukces.
John Allyn pracował w Japonii, kształcił się w kierunkach z nią związanych i jest doktorem sztuk, specjalizującym się z japońskim teatrze. Co mogło pójść źle, jeśli autor zna się na tym co pisze? Niestety okazuje się, że wszystko.
Sama historia 47 roninów rozmija się z prawdą historyczną częściej, niż się z nią zgadza. Ja rozumiem, że niektóre fragmenty nie są znane i opisanie ich wymagało pewnego rodzaju nadinterpretacji ze strony autora, ale oba ataki – pana Asano na urzędnika Kirę i mścicieli na siedzibę dworaka są świetnie znane. Niestety, autor nie raczył ze źródeł skorzystać. Podobnie luźno potraktował zakończenie całej historii.
Zwyczaje i tradycje Japończyków są przedstawione podobnie jak opisywana historia, jeśli nie gorzej. Tylu bzdur na temat kultury, które tu były w pierwszym rozdziale w życiu w książce historycznej nie widziałam (nawet jeśli była to historia fabularyzowana). Potem nie było aż tak źle, z tego prostego powodu, że autor omijał szerokim łukiem wszystko co tylko dało się ominąć. Ale parę kwiatków i tak posadził.
Językowo też nie jest dobrze – dialogi są sztuczne, oczywiste (i oczywiście upiornie historycznie niepoprawne) albo po prostu pominięte za pomocą prymitywnej szkolnej metody „omówili”, „rozmawiali o”. Opisów jest jak na lekarstwo. Rozterek i myśli bohaterów zresztą też. Opis walki w domu Kiry jest pozbawiony emocji, akcji i szczegółów. Podobnie zresztą jak finał opowieści.
Koszmar w technikolorze. Bzdura historyczna, kulturowa i marność językowa. W najlepszym razie mógłby to być szkic do powieści, wymagający wielu poprawek.
Nie lubię nawet myśleć o niszczeniu książek, ale to coś nadaje się tylko na podpałkę. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *