Antologia – Świnki na patyku. Najlepsze opowiadania podróżnicze Lonely Planet

świnkinapatyku

Okładka zapowiada, że w środku znajdziemy „Najlepsze opowiadania podróżnicze Lonely Planet” a nazwiska autorów wiązały się nie tylko z opowiadaniami ze Świnek, ale też sporą ilością książek, nie tylko podróżniczych.
I co? No jeśli to są najlepsze opowiadania, to ja nie chcę wiedzieć jakie są te gorsze.
Każde z opowiadanek to jeden epizod z większej wyprawy, z żadnego nie dowiemy się niczego o kraju/regionie/mieszkańcach, nie znajdziemy jakichś użytecznych wskazówek dla przyszłych podróżników. Mimo tego, że część ma miejsce w krajach niebezpiecznych i/lub zniszczonych wojną nie ma to jakiegoś szczególnego wpływu na treść.
Ok, ale o czym są te opowiadania? Ano o tym, że w biednym kraju nie ma w pociągu działającego wc ani wagonu restauracyjnego. O tym, że laptop i bagaż pozostawiony bez opieki niespodziewanie zniknie i że na rzadko uczęszczanej trasie autobus jadący raz na parę dni będzie zatłoczony. I że w krajach trzeciego świata nikt nie mówi po angielsku.
Serio, serio. Ja tu nawet nie koloryzuję, „odkrywczość” historii jest dokładnie na tym poziomie. Równie dobrze ktoś mógłby opisać swoje podróżne pociągami PKP i podmiejskimi busami – jakby zrobił to z humorem i fajnym stylem wyszłoby kilka razy ciekawiej, bo opowiadań Lonely Planet nie ratuje ani humor (bo go tam nie ma) ani język (przeciętny w najlepszym wypadku).
Parę opowiadań jest trochę ciekawszych:
Tropem tygrysa kaspijskiego czy Szukając schronienia opowiadają o mniej sztampowych poszukiwaniach na terenach powojennych i zjednoczeniu się dla wspólnego celu. I ostatnie ze zbioru – Cud na Wyspie Wniebowstąpienia, które nie tylko opisuje świat malutkiej wyspy, ale też ciekawy zbieg okoliczności, który tylko tam mógł mieć miejsce.
Nieciekawe i pod względem języka i treści
Świnki trudno uznać nawet za dobrą lekturę do pociągu. Nudny gniot.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *