Otto Błyskawica Perotti ma 13 lat, mieszka w małym miasteczku we Włoszech i wśród rówieśników wyróżnia się głównie zamiłowaniem do liczb. Pasję do równań i zagadek dzieli z dziadkiem, który na łożu śmierci daje mu tajemniczą szkatułkę i list, w którym jest napisane tylko „Idź ty!”.
Otto z pomocą ciotki stara się rozwiązać zagadkę, a czytelnik cierpi. Mimo ciekawego pomysłu steampunku dla młodzieży dostajemy strasznie liniową fabułę, bohaterów tak drewnianych, że wióry lecą i szczyptę Dana Browna dla grzecznych dzieci. Cyboria jest książką dla zdecydowanie młodszej młodzieży, ale to jeszcze nie znaczy, że ta młodzież mózgu nie posiada – wszystkie wydarzenia są do bólu przewidywalne, a bohaterowie robią dokładnie to, czego się można po nich spodziewać. Początkowo intryga wygląda ciekawie, ale im bardziej fabuła się rozkręca, tym bardziej przewidywalna się staje. A szkoda, bo niektóre pomysły autora były ciekawe i bardzo plastyczne, a całość mogłaby wyglądać świetnie jako komiks lub animacja, tym bardziej, że dzięki zmianie medium zniknęłyby też dłużyzny narracyjne.
Całość kojarzyła mi się ze Złomiarzem – fajny pomysł, niezły początek, a później jest tylko gorzej.
Gniot.