Jak zdążyliście się już nie raz przekonać, lubię czytać o kobietach które w ten czy w inny sposób odcisnęły swoje piętno na historii. Nie powinno Was zatem zdziwić, że sięgnęłam po Królewską nałożnicę. Z jednej strony temat troszeczkę już wyeksploatowany bo o królewskich kochanicach niejedna książka powstała, z drugiej o metresach Karola II Stuarta nie ma tak wiele informacji. Tym bardziej byłam zainteresowana książką.Opowieść o Nell Gwynn to z jednej strony historia jak z amerykańskiego snu – “od zera do milionera”, a z drugiej historia o tym, że w XVII wiecznej Anglii kobieta miała tylko jedną drogę do lepszego życia, jedną drogę na szczyt – drogę poprzez rozporek mężczyzny. Nell poznajemy w momencie, gdy 12 latka postanawia po raz pierwszy sprzedać swoje ciało, aby zaspokoić głód. Bohaterka i tak ma wiele szczęścia, bo trafia do domu publicznego pod opiekę swojej siostry, a i jej pierwsi klienci nie należą do szczególnie brutalnych. To właśnie w zamtuzie poznaje aktorów z Książęcej Kompanii Teatralnej i zaczyna marzyć o karierze aktorki. I znowu, dziewczyna ma wiele szczęścia, bo udaje się jej zrealizować to marzenie, a jej inteligencja i talent sprawiają, że staje się sławna, modna i…. trafia do kolejnych łóżek, by na koniec wylądować ( i już pozostać) w królewskiej łożnicy. Nell Gwynn pozostanie królewską metresą do śmierci Karola II i da mu dwójkę dzieci.
Tyle o samej historii, pora powiedzieć kilka słów o książce. Gillian Bagwell sprawnie operuje piórem, co więcej historia którą wzięła na warsztat to czysty samograj, aż proszący się o opisanie, ba o nakręcenie. A jednak postacie sprawiają na mnie wrażenie płaskich i jednowymiarowych. Jedynymi problemami jakie ma główna bohaterka są problemy bardzo przyziemnej natury – czy prawidłowo wybrała kochanka, czy nie popełniła w układach z nim jakiegoś błędu, czy uda się jej wrócić na scenę i odbudować karierę, czy wreszcie uda się jej utrzymać przy królewskim boku. Być może rzeczywiście to były największe bolączki Nell, ale od postaci, co do której autorka sugeruje nieprzeciętną inteligencję – mimo wszystko oczekiwałabym nieco więcej. Tymczasem świat Nell kręci się – tak jak w pewnym niewybrednym stwierdzeniu – tylko dookoła jednego.
Tło? z tym jest nieco lepiej. Autorce udało się całkiem nieźle oddać realia Anglii drugiej połowy XVII wieku. I to jest najmocniejsza strona tej powieści – przyglądamy się londyńskiej ulicy, kuluarom teatralnym, życiu zwykłych ludzi, których niezbyt interesuje polityka króla, no chyba, że z jej powodu mają nagle jeszcze mniej do włożenia do garnka. Tu jeszcze jeden grymas pod adresem książki – da się w niej zauważyć jakby dwie części – pierwsza z nich, dotycząca życia Nell w zamtuzie i potem u boku kochanka, jest bardziej opowieścią, barwną , sugestywną i wciągającą. Druga – odkąd Nell staje się królewską kochanką – traci wiele ze swej barwności i narracyjności i bardziej przypomina zapis chronologiczny- zdarza się, że na kilku stronach przedstawiony zostaje cały rok życia bohaterki. I książka zaczyna, przynajmniej mnie, nudzić. Zastanawiam się zatem, czy próba przedstawienia całego życia królewskiej nierządnicy była dobrym pomysłem.
Podsumowując – po części dobra, pełna pasji i ognia książka, która nagle “kapcanieje” i staje się sucha oraz nudna. Niewybredne erotyczne opisy, dla jednych być może potrzebne, ale mnie się tak anatomiczne podejście do tematu niezbyt podobało. Wszystko przypieczętowane, czy raczej przywalone ckliwym zakończeniem. Jako debiut- książka udana i czekam na kolejne prace autorki, mam nadzieję wolne od wad Królewskiej nierządnicy.
W sumie – mocny przeciętniak