Kiedy myślimy “Inkwizycja” wyobraźnia podsuwa nam przede wszystkim dwa obrazy. Płonący stos i sala tortur z narzędziami na których zaschła czarna krew. Jednak Inkwizycja, zwana też “siepaczami kościoła”, lub mniej poetycki, zbrojnym ramieniem tej instytucji, to nie tylko stosy i tortury. A przynajmniej, nie tylko. To wielka polityka. To bezwzględna walka o władzę.W opracowaniu które miałam okazję przeczytać, nie znajdziemy krwawych opisów które jeżą włosy na głowie. Krew nie leje się strumieniami. Ba w zasadzie jej ty nie ma. O stosach też w zasadzie sobie nie poczytamy. Są za to nazwane po imieniu mechanizmy, które spowodowały, że inkwizycja w ogóle powstała. Opisany jest mizoginizm, pęd do władzy, zaspokajanie potrzeby dominacji, wpływanie na politykę krajową i światową, dążenie do bogactwa , wreszcie zwykły lęk. To właśnie mieszanka tych wszystkich elementów sprawiła, że kościół, instytucja opanowana przez mężczyzn rozpychający się i rządzący w świecie, a przecież tego świata i jego rozwoju powołał do życia swoje zbrojne ramię. I to “ramię” wcale nie było takie samo. Ewoluowało wraz ze zmieniającym się światem, dostosowywało do niego. Dowiedziałam się, w odpowiedzi na jakie potrzeby powstał zakon dominikanów, a na jakie odpowiedzią byli jezuici. I, czemu dominikanie już wtedy nie wystarczali. Przeczytałam o indeksie ksiąg zakazanych i o działaniach świętego officium. Dowiedziałam się, że w naszym bądź co bądź bardzo oświeconym wieku inkwizycja też działa, choć ma inną twarz.
To co mi się najbardziej spodobało w tym opracowaniu to jego wyważenie. Autorzy uczciwie wskazują, że choć inkwizycja uchodzi za czysto katolicki wytwór, jednak tak naprawdę była obecna we wszystkich denominacjach i bracia protestanci nie powinni się zbyt chętnie stroić w białe szatki niewiniątek, bo wcale tak czystych rąk nie mają.
podsumowując – ciekawe, dobre opracowanie. polecam