Benzoni Juliette – W łożnicach królowych – dwugłos

w-loznicach-krolowychPostanowiłam przetestować trochę książek historyczno-plotkarskich. Tym razem znów temat „łóżkowy”, ale inny autor i inne wydawnictwo.
Większość autorów skupia się na romansach królów; Juliette Benzoni postanowiła zająć się tematem trochę trudniejszym (głównie ze względu na źródła), czyli kochankami królowych.
Zaczynamy od Mesaliny, potem odwiedzamy kolejne sypialnie przez łożnice królowych Francji i Anglii (z małym przystankiem u księżnej Nawarry i w carskim pałacu w Rosji), żeby zakończyć u Marii Ludwiki, żony Napoleona.
Benzoni pisze podobnie jak Koper – lekko, z dystansem historyka, sporą ilością szczegółów (ale unikając zbyt intymnych detali). Mamy sporo cytatów (ale niestety brak bibliografii) opowiadających historie wielkich miłości, zdrad, małżeństw politycznych i czasem wyrachowania koronowanych małżonek. Język jest lekki i widać, że pisanie nie sprawia autorce trudności, jednak czegoś mi cały czas brakowało podczas lektury. Może szczypty humoru? Może mniej suchego opisu i podejścia? Może trochę więcej napięcia i emocji w opisach? Naprawdę trudno powiedzieć, bo niby wszystko jest ok, ale książkę trzeba sobie dawkować, gdyż przy większej ilości rozdziałów naraz można sobie zwichnąć szczękę przy ziewaniu i ma się nieodparte wrażenie czytania podręcznika do historii – poprawnego pod każdym względem, ale nijak nie nadającego się do lekkiej lektury.
Nie jest złe, ale szału nie ma. Tylko dla zainteresowanych tematem.

——————————————————————————————————————————————by K.Wal

Namnożyło się ostatnio książek podejmujących tematykę seksualnych skandali. Różni autorzy zaglądają pod kołdry już nie tylko aktorom i politykom, ale również postaciom historycznym. Wszystko jest na sprzedaż.
Trochę takich plotkarskich książek przewinęło się również przez strony tego bloga. Ale nie ukrywam, że jestem już nimi, zwłaszcza po ostatnich doświadczeniach z książkami pani…. Zwyczajnie zmęczona. Ile można zaglądać pod kołderkę? Przecież w gruncie rzeczy doskonale wiemy, co się tam kryje. Postanowiłam jednak, niejako z blogerskiego obowiązku przeczytać w Łożnicach królowych.  O dziwo, praca …… okazała się całkiem niezła. Może dlatego, że autorka podeszła do sprawy jak rzetelny historyk, a nie jak kumcia z magla. Nie ma więc ekscytowania się pikantnymi szczegółami, ani szukania sensacji na siłę. Królowie z “Łożnic” są po prostu kobietami, choć świat obsadził je przede wszystkim w roli dynastycznych macic. Mają być ikonami. Doskonałymi matkami i królowymi. Czasem stopniami do kariery, nawet tronu. A są tylko kobietami. Marzą o wielkiej miłości, o namiętnościach, albo po prostu poszukują odrobiny uczucia, jakiejś namiastki normalności. I jedne prędzej a drugie później przekonują się, że tak zwana normalność nie jest dla nich. Zdarza się też, że bohaterki opowieści wcale normalności nie chcą. Władza i bogactwo miesza im w głowach i …. metr niżej. Ich losy wplątane są w historię. I zawsze na nią wpływają. Czasem mniej czasem więcej. Przynajmniej w mojej opinii, to wzajemne przenikanie się losów ludzi i wydarzeń historycznych jest w tej publikacji najciekawsze.

Dla ludzi fascynujących się historią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *