Bruder Jessica – Nomaland. W drodze za pracą

4 out of 5 stars (4 / 5) W Polsce ta książka została wydana w 2021 roku przez Wydawnictwo Czarne, ale to mylące, bo oryginał pochodzi z 2017r. Dlaczego mylące – proste, książka powstała jeszcze przed pandemią i tak naprawdę opisuje sytuacje z lat 2013-2017. Czy to ważne – tak, bo według wszelkiego prawdopodobieństwa po pandemii jest jeszcze gorzej. O czym więc traktuje? Nomadland to ukute przez Autorkę określenie ludzi mieszkających w pojazdach (kampery, przyczepy, przerobione busy i co tam jeszcze da się wymyślić i przerobić) i przemieszczających się po USA w pogoni za dorywczą pracą. Omnia mea mecum porto – wszystko co moje noszę ze sobą – powiedziałby Horacy, ale ci ludzie przecież nie robią tego z wyboru. Kim są? Z reguły w wieku emerytalnym albo jeszcze starszym, niektórzy nigdy nie mieli stałej pracy, ale są i tacy (całkiem ich sporo), którzy pracowali jako specjaliści, często wysokiej klasy lub na stanowiskach menedżerskich. Co więc się stało? Ano stał się kryzys z 2008 roku który przeorał amerykańska gospodarkę dość dokładnie – emerytury oparte na funduszach inwestycyjnych wyparowały w parę godzin, mnóstwo ludzi
zwolniono, wielu wypchnięto na różnego rodzaju dziwne umowy. A kiedy kryzys trochę odpuścił, pojawiły się globalizacja, automatyzacja i spłaszczanie struktur. No to kogo my dziś wywalimy? Tego, co jest „stary”, na pewno mało wydajny i jeszcze trzeba mu zapłacić więcej niż młodemu albo Hindusowi, Polakowi czy Rumunowi z „centrum usług wspólnych”…  A jeżeli jeszcze komuś z tych ludzi zdarzyła się
choroba własna lub w rodzinie – to miał małe szanse na unikniecie utraty domu (bank zabrał….) czy wręcz bankructwa. Co wtedy? Niektórzy znaleźli na to rozwiązanie – z „ostatnich pieniędzy” kupili pojazd, który przerobili na mieszkalny – czasem to rzeczywiście kamper czy też przyczepa kempingowa, ale nierzadko to bus, pick-up czy nawet większa osobówka w rodzaju Forda Galaxy.

Zamieszkali w tych pojazdach i jeżdżą po całych Stanach w poszukiwaniu dorywczej pracy. Lato – obsługa kempingu w Górach Skalistych, jesień – praca przy odbiorze buraków cukrowych w wielkich sortowaniach w Dakocie czy Wyoming, potem od listopada praca w Amazonie w Arizonie czy Nowym Meksyku,potem… co tam się jeszcze trafi. I tak z dnia na dzień za niewielkie wynagrodzenie, bez żadnej osłony pracowniczej, nawet parkowanie jest trudne, bo oficjalne parkingi dla takich pojazdów są drogie, spod centrów handlowych goni ochrona, na ulicy policja (bo przebywanie w nocy w zaparkowanym pojeździe w wielu miejscowościach jest nielegalne), nawet na terenach publicznych typu pustynia jest ograniczenie – 14 dni pobytu, a potem przenosiny o co najmniej 25 mil. Dla pracodawcy to arcywygodne – trzeba zatrudnić dodatkowych pracowników to się zatrudnia tych z Camper Force (to takie piękne, obłudne określenie używane przez Amazon….) na parę dni czy tygodni. A kiedy spiętrzenie się kończy – to zatrudnienie też się kończy i – jedźcie sobie dalej…. Oczywiście ci nomadzi współczesności próbują sobie pomagać,
tworzą rozproszone społeczności, media społecznościowe są dla nich bardzo istotne, choćby dlatego, że informują się nawzajem o pracy, jej warunkach, możliwościach parkowania czy nawet gdzie coś można taniej kupić. Pomaga też tanie paliwo – czasem praca jest 600 czy 1000 kilometrów dalej, ale da się dojechać za w miarę osiągalną kwotę. A żeby nie było tak różowo – są też cienie: choroba i koszty
medycyny to katastrofa, dentysta jest nieosiągalny, a raka skóry leczy się – jak jedna z bohaterek książki – ziółkami…

Autorka wykonała ogromną pracę, bo książka nie tylko jest oparta na wielu rozmowach z ludźmi w niej opisanymi, ale w dużej mierze jest to reportaż wcieleniowy – Jessica Bruder na parę miesięcy zamieszkała w busie, jeździła nim na parkowiska i zloty kamperowców, a nawet na parę tygodni zatrudniła się a Amazonie w ramach Camper Force (ale nie wytrzymała w tej pracy zbyt długo….) Autorka stawia też pytanie o przyszłość tych ludzi – co się stanie, gdy fizycznie nie będą już zdolni do pracy. I właściwie nie ma na to odpowiedzi – raczej nie mają co liczyć na pomoc rodziny, nawet dzieci, które ledwo są w stanie same się utrzymać albo i to nie… Przytułek, Armia Zbawienia albo, jak mówi jeden z rozmówców Autorki – jak przyjdzie co do czego to na pustyni znajdą tylko moje kości… Dosyć przerażająca jest ta strona amerykańskiej rzeczywistości. Ale – czy tylko amerykańskiej? Mówi się, że u nas w Polsce trzy pensje dzielą człowieka od ubóstwa. Nie znajdziesz nowej pracy przez trzy miesiące – wykoleja ci się życie. A wtedy – być może zostanie ci tylko prowizoryczny kamper lub przyczepa i brak miejsca zamieszkania.
Gorzka książka, niełatwa lektura, ale ważna. Jeżeli więc macie trochę czasu i nie odsuwacie od siebie myśli typu „co by mogło być” – przeczytajcie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *