Ich królewskie, chrześcijańskie moście Izabelę Kastylijską i Ferdynanda Aragońskiego znamy przede wszystkim jako monumentalnych władców, tych co to wypchnęli Maurów z Europy, wysłali Kolumba za ocean, rządzili światle i roztropnie. Ostatnia królowa pozwala nam uchylić rąbka tego wspaniałego gobelinu i zobaczyć, co też może się kryć za zasłoną królewskiego blichtru. Izabelę i Ferdynanda zobaczymy oczami ich córki Joanny, buntowniczej i inteligentnej panienki. Razem z nią jesteśmy świadkami zdobycia Granady, z nią przebiegamy korytarze i wspaniałe pokoje Alhambry, ukrywamy się w jego cudownych ogrodach. I tu pobieramy razem z nią pierwszą jakże gorzką lekcję życia – że w polityce i w życiu liczymy się na tyle, na ile potężny jest ten kto za nami stoi. Niestety szybko się okazuje, że ta paskudna prawda mogłaby być mottem książki.
Joanna będzie się o tym przekonywać praktycznie przez całe swoje życie. Na razie jednak wydaje się jej, że życie jest bajką. Otoczona przez kochające rodzeństwo, gorącego i wspaniałego ojca, oraz chłodną ale czujną matkę żyje w baśniowym pałacu. Nawet kiedy zostaje wysłana do swojego nigdy nie widzianego małżonka Filipa wydaje się, że uniknie zwykłego losu księżniczek ( czyli bycia tylko dynastyczną macicą) i znajdzie miłość. Ale bajki są w książkach, nie w życiu. W jej pozostawioną w Hiszpanii rodzinę uderza raz za razem śmierć i Joanna nagle awansuje z pozycji “kolejnej córki” do roli następczyni tronu. Awans tyleż niespodziewany co dla Joanny nieszczęśliwy.Dopóki żyje tak potężny i wytrawny gracz jak Izabela – Joanna może liczyć na jej opiekę i pomoc. Po jej śmierci zdradzona przez wszystkich – nawet przez ukochanego ojca, poniesie osobistą klęskę i jednocześnie uratuje ukochany kraj, nie odda go ani w ręce Habsburgów, ani we władanie Francji.
Okrzyknięta szaloną, okradziona z korony, pozbawiona kontaktu z dziećmi, skazana na towarzystwo trupa jest postacią tragiczną a zarazem w swym dramacie wielką.
Książka napisana jest z pasją, nie pozwala czytelnikowi na pozostanie obojętnym na losy bohaterki. ( co zresztą widać po długości tej recenzji) Można się na Joannę zżymać, gdy z miłości i naiwności popełnia kolejne błędy, ale nie można odłożyć książki. Kolejnym plusem publikacji jest zestawienie stylu rządzenia Izabeli i Ferdynanda ze stylem rządzenia Habsburgów i Walezjuszy. Intrygująco ukazane są również postaci królowej i króla Hiszpanii. Izabela okazuje się być opoką i kochającą matką, Ferdynand zaś, ciepły i jowialny tatuś w ostatecznym rozrachunku okazuje się być kawałem świni, biorącym na córce odwet za lata stłamszenia i podporządkowania żonie.
Reasumując – warto przeczytać