(4,5 / 5) Jeśli kochasz Star Trek, pokochasz załogę Wędrowca. Jeśli z przyjemnością oglądasz Firefly, Daleka droga spodoba Ci się tym bardziej. Znajdziesz w niej zakamuflowane pytania o człowieka i jego miejsce. O rodzinę. O akceptację odmienności. O to, jak daleko posuniesz się w miłości i czy przebaczenie jest możliwe zawsze i wszędzie. Załoga Wędrowca jest… barwna. Nie będę jej opisywała szczegółowo, żeby nie psuć Wam ewentualnej lektury, ale ja miałam wrażenie, że oglądam jakąś kosmiczną komunę, złożoną z najbardziej niedobranych członków jakich tylko można było sobie wyobrazić. Pochodzą z najróżniejszych zakątków poznanego wszechświata, mają czasami dość karkołomne obyczaje, kulturę i duchowość. Mają swoje najczęściej kłopotliwe dla reszty towarzystwa przyzwyczajenia i wady. A jednak jakoś się dogadują i nawet kiedy zrzędzą i marudzą na siebie wzajem, to skrywa się pod tym jakaś delikatna czułość. Autorka dobrze oddała atmosferę tej niezwykłej załogi, choć pewnie gatunkowych purystów wkurzą długie opisy kompletnie nie na kosmiczny temat jak np. opis kupowania.. mydła. Mnie jednak czytało się to bardzo dobrze.
Podobnie jak w ST cała misja jaką ma do wykonania załoga jest jedynie pretekstem do pokazania czegoś więcej co jest ważniejsze od kosmicznej nawalanki. Nie znajdziemy więc tu zbyt szczegółowych opisów innych ras, (za wyjątkiem jednej z ras lecących Wędrowcem, ale to akurat ma zupełnie inny cel), pogłębionej historii podboju znanej przestrzeni, opisu politycznych zależności czy skomplikowanych technikaliów, na opisie których położył się już niejeden pisarz. O czym więc opowiada Daleka droga? W największym skrócie – o poszukiwaniu swojego własnego miejsca w świecie. O miłości, która ma wiele, czasem bardzo nieoczywistych oblicz. O równie wielowymiarowej stracie.
Możemy się zżymać na umowność i pewną tekturowość dekoracji, na niedopracowane szczegóły, wreszcie na to, że w tej powieści to panie noszą spodnie i wymiatają, a panowie plączą się jako niezbędny element drugiego planu, niezbyt godny, aby go dobrze opisać, i w zasadzie co do jednego to ciamajdy, fajtlapy, słabi, zgorzkniali, i z charakterem, że Boże broń. Możemy krzywić się na dialogi nie najwyższych lotów.Ale nie możemy nie zauważyć, że załoga Wędrowca to rodzina jaką każdy by chciał mieć. Może i ma swoje wady, ale jest wobec siebie lojalna i kochająca. I nie możemy nie zadać sobie pytań, które stawia autorka – jak na przykład o to, czy wolno leczyć pacjenta wbrew jego woli, zwłaszcza w sytuacji, gdy leczenie obedrze go z kulturowego dziedzictwa i wystawi poza nawias własnej rasy?
takie i inne dylematy moralne będzie musiała rozwiązać załoga Wędrowca. A my razem z nią.
all hands on stations! Engage!