Wojna północ-południe. Pomijając tony opracowań historycznych były na ten temat dziesiątki filmów, książek i (przynajmniej jeden) serial. No i Przeminęło z Wiatrem oczywiście. Teraz mamy też polską wersję; historii o wojnie, a nie romansu wszech czasów, rzecz jasna.
Jeremiah Cross jest bohaterem Południa, można by nawet powiedzieć że superbohaterem – sztabowcem kilku generałów, niepokonanym wojownikiem, który razem ze swoimi ludźmi przechyla szalę zwycięstwa na tę bardziej właściwą stronę. Bohaterem, o którym opowiada się przy ogniskach i o którym pisze się historie ku pokrzepieniu serc.
Kiedy Cross buduje kolejne fragmenty swojej wojennej legendy na południu pojawia się baron Samedi i mąci jak na bóstwo voodoo przystało namawiając niewolników do powstania.
Historia jest mocno poszatkowana i trudno się ją czyta. Zaczynamy od prologu, który nijak się z resztą powieści nie łączy, a historie Crossa i barona sprawiają wrażenie odrębnych historii. Można się domyślać, że wątki połączą się w całość w następnym tomie, ale na razie nawet nie zbliżają się do siebie. Fragmenty z Samedim tworzą dość prostą, ale klimatyczną historię z nutką tajemnicy i czytało się je całkiem nieźle. Niestety Crossa poznajemy głównie przez opowieści i wspomnienia innych bohaterów – zabieg sam w sobie bardzo fajny, ale niestety mnoży również postacie poboczne, które niczego sobą nie przedstawiają poza kolorem munduru i nazwiskiem. Żadna z nich nie jest opisana i nie zapada w pamięć i jeśli pojawią się ponownie trzeba sobie przypominać po której stronie stoją, po co się pojawili i co w zasadzie robią w fabule. Podobnie jest z postaciami historycznymi, wojnę secesyjną pamiętam mgliście z kilku filmów i książek, i dzięki temu jakoś dochodziłam do tego kto stał po której stronie. Bo, niestety, w fabule opisy historycznych postaci też są dosyć szczątkowe a ich przynależność do stron konfliktu jest albo napomknięta mimochodem, albo niejasna.
Mimo że jest to historia wojenna miałam wrażenie, że nic się nie dzieje – o większości wydarzeń dowiadujemy się, tak jak o przygodach Crossa, z relacji różnych bohaterów. Poza bitwą pod Gettysburgiem, która z kolei sprawia wrażenie osobnej noweli wepchniętej w środek książki. Przez większość czasu miałam wrażenie, że wojna zapewnia tło i to raczej ubarwiające klimat a nie fabułę, bo o istotnych historycznie wydarzeniach też dowiadujemy się mimochodem – któryś generał zginął, ktoś przejął dowodzenie, ktoś wygrał/przegrał bitwę.
Poza baronem Samedim pojawia się jeszcze jeden element fantastyczny – tajemniczy metal i elementy steampunku. Wątek zaczyna się ciekawie, ale potem niestety szybko się rozpływa i jego potencjał jest niewykorzystany. Wygląda to jakby autor przygotowywał czytelnika na coś, co będzie się działo w drugim tomie, jednak od wydania minęło już prawie sześć lat a drugiego tomu nie ma nawet w zapowiedziach.
Być może historie połączone w całość w kolejnych tomach nabiorą trochę więcej barw a akcja ruszy do przodu, ale trudno powiedzieć czy faktycznie doczekamy się kolejnych tomów. Krzyż Południa zresztą niezbyt zachęca do sięgnięcia po kolejne części – poszatkowana historia, pozbawieni charakteru bohaterowie (no, może poza samym Crossem), realia historyczne tylko naszkicowane a cała historia niezbyt wciągająca.