Stefan Darda przedstawiany jest czasem jako polski następca (nomen omen) Stephena Kinga. Co prawda nie przepadam za twórczością tego ostatniego, ale ciekawa byłam powieści człowieka, który wziął się za wypełnianie pustki na mapie polskiej literatury. Pustki, bo co jak co, ale powieści grozy w rodzimym piśmiennictwie jest jak na lekarstwo. Nie będę udawała, że się znam na gatunku. Nie znam się, sorry, nie moje klimaty. Trudno mi zatem ocenić na ile Dom jest nowatorski, a na ile wtórny i czy ( i od kogo) zrzynany. Mogę natomiast stwierdzić, że jak dla mnie, to dzieło pana Dardy nawet koło horroru nie stało. To znaczy może by i stało, gdyby nie główny bohater, podobno naukowiec i wykładowca akademicki. Czemu jednak ten z założenia inteligentny bohater od pewnego momentu zaczyna się zachowywać jak sierota co nie potrafi dodać dwa do dwóch, ani powiązać ze sobą najprostszych faktów ? Czyżby dlatego, że gdyby jednak włączył szare komórki to by się intryga rozleciała w drobny mak?
Oprócz wybitnie niedomyślnego głównego bohatera autor serwuje nam rozwiązania dość klasyczne – o całej historii dowiadujemy się z pamiętnika czy bardziej notatnika głównego bohatera. Prócz tego mamy klasyczne “nigdziebądź” czyli zapomniany przysiółek gdzieś na Roztoczu, cieszący się złą sławą dom i jego lokator, jakaś tajemnica, jakiś cmentarz, jakiś stary las i czająca się mroczna siła. Czyli otoczenie w sam raz aby zaczęły się w nim dziać straszne, umykające rozumowi rzeczy. Hm… coś tam się i dzieje, ale żeby w fotel wciskało, to jakoś nie bardzo. W dodatku autor stosuje moim zdaniem niezbyt udany zabieg co i rusz wyciągając swojego bohatera z mrocznego otoczenia do “cywilizacji” czyli Lublina. Łamie przez to nastrój i pogrąża bohatera w oczach czytelnika, ponieważ wyrwany z uroczyska nasz profesorek nie tylko jest niedomyślny, ale do kompletu jakiś taki – jak mawiała moja babcia -“niedopieczony”.
I to jest chyba najlepsze podsumowanie tej książki. Niewątpliwie autor ujawnił pazur i zadatki na dobrego pisarza. Ale powieść wyszła mu mocno “niedopieczona”. Podobno na rynku są już kolejne tomy. Jednak na razie nie mam wielkiej ochoty na poznawanie dalszych losów domu na Wyrębach i jego mieszkańców.
Bardzo bardzo przeciętny średniak