(4 / 5)
Książka o tym czemu kobiety mają trudniejszą sytuację na rynku pracy napisana przez mężczyznę. Szybko okazało się, że autor, całe szczęście, nie idzie ani w stronę zbytniego feminizmu, ani szowinizmu. Koncentrując się na faktach i popierając je odpowiednio wyważoną ilością statystyki pokazuje problemy i polemizuje z tymi, którzy twierdzą, że ich nie ma.
Fejfer nie ogranicza się do wskazania problemu, ale stara się też pokazać przyczyny i możliwości zmiany sytuacji. Nie prześlizguje się po tematach, na których się skupia w książce, żeby było szokująco i sensacyjnie, tylko zagłębia się różne ich aspekty.
Mamy więc trochę o pracy w domu i o nadmiarowej pracy w domu. O tym, że macierzyństwo jest problemem (z perspektywy rynku pracy) i jaki wpływ mają na to mężczyźni (poza tym, że są sprawcami tego stanu). O nierówności płacowej i o tym jak na sytuację kobiet na rynku pracy wpłynęło 500+.
Wszystko to jest bardzo dobrze napisane, lekkim językiem, który pozwala popłynąć z tekstem mimo dołującej tematyki. Całość, dla kobiety pracującej, będzie bardzo mało odkrywcza. Poza pierwszym, bardzo dobrym rozdziałem, skupionym na tym jak bardzo – nawet mimo szczerych chęci równego tratowania dzieci – ich opiekunowie mają wdrukowane pewne zachowania. I o tym jak bardzo elementarze z dzieciństwa mogą wpłynąć na nasze późniejsze wybory.
Poleciłabym, bo jest to nie tylko solidny, ale też całkiem niezły literacko kawałek reportażu. Tylko nie wiem komu – dla kobiet pracujących niezbyt to odkrywcze, dla niepracujących – mocno depresyjne. W sumie najbardziej jest to lektura dla panów. Tak więc panowie – jeśli chcecie pomóc w pracy swojej żonie/ dziewczynie/ siostrze/ matce – przeczytajcie, przemyślcie i zastosujcie…