Krzycząca dziewczyna zostaje przyniesiona w worku do domu Żyda. Dziewczyna nie pamięta kim jest, a właściciel worka nie zamierza przejmować się jej dalszym losem. Za to Żyd wręcz przeciwnie.
Hmmm… mam dziwne wrażenie, że na kursach pisarskich zaczęli ostatnio cytować Hitchcocka. Jednak po początkowym trzęsieniu ziemi, które zapewnia uwagę czytelnika, tym razem autor zwalnia i zaczyna rozbudowywać świat i intrygę. Dostajemy kilka dziejących się równolegle wątków, każdy pokazujący trochę inny aspekt wiktoriańskiego świata i inny fragment intrygi, a wszystkie dobrze się razem splatają. Mamy wędrówkę z cyrkiem, dusiołka grasującego w Londynie i jego tropiciela, tajemniczych prawników i przede wszystkim – Ostatnią Rękę Nadzoru, ostatnich pięciu członków bractwa, którzy muszą bronić kraju przed tym, co nadprzyrodzone.
Wątki zgrabnie się łączą, fabuła płynnie, ale nie za szybko, toczy się do przodu, intryga jest wielowątkowa i wielowarstwowa, a wiktoriański Londyn wygląda tak jak powinien i jest odpowiednio mroczny i brudny. A szczegóły świata i sam świat są bardzo plastyczne. Czego chcieć więcej? Owszem, bohaterowie mogliby być bardziej rozbudowani, ale przyznaję, że w tej formie pasowali mi do wiktoriańskiego klimatu, więc nie będę się za bardzo czepiać.
Autor co jakiś czas dawkuje czytelnikowi retrospekcje i wyjaśnienia, ale w ilości niewielkiej (zdecydowanie nie znajdziemy tu, jak w Wieży, całych rozdziałów wyjaśniających świat). Dzięki temu wiemy na tyle dużo, żeby nie czuć się pod koniec powieści jak dzieci we mgle, ale też wystarczająco mało, żeby czekać na kolejny tom. Podobnie jest z fabułą: część wątków się kończy, część zmienia się i rozbudowuje, a intryga toczy się dalej.
Przyznaję, że nie spodziewałam się wiele biorąc do ręki kolejną, dość mocno reklamowaną powieść, tymczasem dostałam mroczny świat wiktoriańskiego Londynu, intrygę która nie tylko wciąga, ale też jest rozbudowana jak rzadko która, i postacie, na razie nadal tajemnicze, ale takie, którym chce się kibicować.
Zdecydowanie polecam.