Pamiętacie co pisałam o dwóch nurtach w literaturze fantasy? Przywoływacz jest typową książką z nurtu drugiego. Znowu głównym bohaterem jest młody człowiek, drugi syn króla obdarzony magiczną mocą przywoływania duchów oraz widzenia bóstw. Rzecz jasna o mocy owej nic nie wie. Ów młody człowiek żyje sobie w spokoju i wygodzie do momentu kiedy wredny starszy bodaj przyrodni brat ( no już całkiem zawiało kopciuszkiem prawda? ) urządza w pałacu krwawą jatkę której ofiarą padają król, królowa i siostra naszego książątka. Sam książę ofiarą nie pada, bo raz, że by się książka skończyła, a dwa, jako się rzekło duchy i bóstwa są mu przyjazne. No i ma jeszcze kilku przyjaciół. A potem zaczyna być jeszcze weselej. Główny nurt powieści zostaje rozdzielony na bodaj 3 strumienie. Pojawia się nam dziewczyna, też magiczna, też obdarzona misją i też z dobrego domu…. Trzeci nurt to nasz zły braciszek i jego pomocnik – wredny, magiczny ni to wampir ni to jakiś wysysacz mocy opętany ideą fix uwolnienia starego artefaktu zawierającego duszę czy też emanację jakiegoś potwornego bóstwa czy innej cholery. Jak na razie sztampa, prawda? Dalej wcale nie jest lepiej. Przynajmniej ja miałam wrażenie, że uczestniczę w jakimś RPG prowadzonym przez kiepskiego mistrza gry z gatunku tych, co to na wszelkie uwagi, że coś z logiką jest nie teges reagują stwierdzeniem ” ale to moja gra nie podoba się to wynocha”. Fabuła jest liniowa, schematyczna do bólu i przewidywalna, postaci papierowe i nieprzemyślane, pojedynki niedopracowane, logika uciekła na najbliższe drzewo. No i te zapożyczenia z klasyki. Pamiętacie scenę z 3 tomu władcy pierścienia – kiedy Aragorn jedzie do wąwozu prosić dusze o pomoc w walce? To tutaj nasi bohaterowie muszą przejechać przez taki nawiedzony wąwozo-las i proszą dusze o pomoc i pozwolenie…. Uważny czytelnik jeśli tylko choć trochę fantasy poczytał znajdzie więcej takich “zrzynek”, choć nie ukrywam ta opisana jest najbezczelniejsza. W księgarni są już kolejne dwa tomy tego czegoś. Bardzo starannie omijam miejsca w których je postawiono. Naprawdę nie muszę mieć na półce aż trzech tomów tego gniota. Jeden wystarczy w zupełności.