Jeśli ktoś spodziewał się sensacji czy opisów tajnych akcji rodem z gierki komputerowej, to się srodze zawiedzie. Praca Jerzego Hauzińskiego nie goni za sensacją, nie epatuje akcjami typu “zabili go i ucik bo miał…. drucik” , ale rzetelnie, szczegółowo ( momentami aż za szczegółowo) ukazuje historię tego zakątka świata, w którym narodził się i później ewoluował islam. Tak naprawdę bowiem, jedynym bohaterem książki jest właśnie islam. Dopiero czytając Asasynów dowiedziałam się więcej nie tylko o głównych odłamach islamu, ale również o innych nurtach w tych odłamach. I przyznam szczerze, byłam mocno zaskoczona, bo coś co uważałam za monolit okazało się bardzo zróżnicowane. Cóż, chrześcijaństwo z odległości też może wydawać się podzielone na dwa monolity – katolicyzm i protestantyzm, a dopiero z bliska widać ile tu odcieni i różnorodności. O ile jednak w chrześcijaństwie więcej jest sporów i rozłamów na tle doktryny, o tyle w islamie – a przynajmniej w tej jego części którą omawia książka, główne podziały przebiegały wzdłuż linii kto jest czyim potomkiem i kto ma większe prawo do głoszenia i wprowadzania swoich interpretacji. Jeśli dodamy do tego jeszcze politykę, żądzę władzy i dążenie do celu najdosłowniej po trupach oraz umiejętnie budowaną legendę – mamy gotową historię “starca z gór” i jego morderczych wychowanków.
Czasem warto przeczytać sobie taką książkę jak Asasyni – żeby przypomnieć sobie, że mariaż władzy, religii i umiejętnie budowanej legendy – skutkują mitami założycielskimi, których potem praktycznie nie da się już pokonać.
Dla amatorów tematu.