“Ślepy trop” to najnowsza książka Jorna Liera Horsta, pisarza, który jeszcze do niedawna był szefem policyjnych śledczych w sporym okręgu na południu Norwegii. W czasie swojej służby sporo widział i przeżył, zatem jego opisy rzeczywistości będącej udziałem przestępców i policjantów są w tej rzeczywistości dość dobrze osadzone.
Bohaterem “Ślepego tropu” jest – jak zwykle – William Wisting, komisarz policji i szef śledczych w Larvik, niewielkim mieście w południowo wschodniej Norwegii (zabawne, ale 50 km na wschód za cieśniną Skagerrak leży szwedzka Fjallbacka, gdzie “morduje” Camilla Lackberg, te skandynawskie zbrodnie dzieją się jak widać na dość niewielkim w sumie obszarze :)) Tym razem jego wydział prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia taksówkarza – idzie to dość niemrawo, bo brak punku zaczepienia. Nieoczekiwanie sprawa przyspiesza i – jak zwykle – w tle pojawia się córka komisarza, Line, dziennikarka śledcza, która Autorowi służy jako swoisty “przyspieszacz” fabuły. Pojawia się powiązanie zaginięcia taksówkarza z zabójstwem młodej dziewczyny, do którego doszło w mieście Kristiansand w noc sylwestrową. Tamtejsza policja ujęła sprawcę po 14 minutach pościgu i chwali się skutecznością i sprawnością działania.
Taki jest punkt wyjścia. A potem jest coraz trudniej i pojawiają się pytania: czy można w trosce o sprawność działania, w ślad za którą idą budżetowe pieniądze dla policji, tłumić wątpliwości i pomijać owe “ślepe tropy”, które nie rokują szybkiego i spektakularnego sukcesu? Czy policjant może, a zwłaszcza czy powinien zakwestionować pracę i ustalenia innych policjantów, jeżeli widzi w niej luki i błędy? Czy nie staje się przez to wspólnikiem przestępcy? Czy prawda o przestępstwie warta jest złamania kariery dobrego policjanta, który poszedł na skróty? Jakie są granice ochrony informatora przez policjanta? No i wreszcie pytanie stare jak wymiar sprawiedliwości – czy ważniejsze jest, żeby nie skazać niewinnego, ryzykując, że iluś tam winnych się wywinie, czy też lepiej wsadzić paru niewinnych, byle tylko żaden winny nie uszedł karze?
Taka jest ta książka – pozornie kolejny skandynawski kryminał z policjantami, przestępcami, świadkami oraz osobami z tła, ale przecież podejmuje tematy ważne i wcale nie błahe. Jeżeli więc chcielibyście poczytać lekką, ale dobrze skonstruowaną fabułę, która niesie ze sobą trochę pytań i o wiele mniej odpowiedzi – przeczytajcie, polecam.