(4 / 5) Na stepach Mongolii panują trudne warunki. Nie jest łatwo przeżyć na nich ani ludziom ani zwierzętom. Tak naprawdę najpewniejszym źródłem “dochodu” jest rabunek, a jedyną obroną przed nim nieustająca czujność i przynależność do silnej grupy. Inaczej jesteś tylko źródłem bogactwa, albo przyjemności dla innych. W takim świecie rodzi się i wychowuje dziecko któremu nadano imię Temudżyn. Dziecko, które przyszło na świat z dłonią uwalaną we krwi. Conn Iggulden znany jest przede wszystkim z tetralogii o Juliuszu Cezarze. Nie ukrywam, że tamto dzieło nie wzbudziło mojego entuzjazmu i skończyłam przygodę z tą serią już po dwóch tomach. Toteż do Zdobywcy podeszłam z pewną nieufnością. Przyznam, że mile się rozczarowałam. Zdobywca, to dobrze opowiedziana historia o największym z mongolskich przywódców. Opierając się na niezbyt imponującym materiale kronikarskim autor stworzył przekonywujący obraz życia na stepach, obyczajowości tamtejszych społeczności, mentalności ludzi żyjących w tamtych czasach. Nie “poszedł” w mistykę, nie tworzył legendy. Przedstawił przyszłego Dżingis – Chana jako inteligentnego, refleksyjnego człowieka, który obserwuje, myśli i wyciąga wnioski. Co ważniejsze – wnioski które wyciąga są dalekosiężne. Temudżyn jest przede wszystkim pragmatykiem. Wszystkie wydarzenia w których uczestniczy nawet, a może przede wszystkim te najbardziej traumatyczne uczą go czegoś nowego. I chyba na tym właśnie polegała siła Temudżyna – oprócz nieprzeciętnej odporności na niesprzyjające ( delikatnie mówiąc) warunki czy na ból posiadał też niezwykle odporną psychikę. Jest w stanie podnieść się z każdej klęski, wyciągnąć z niej wnioski, znaleźć rozwiązanie i konsekwentnie je realizować, nie oszczędzając przy tym nikogo – ani siebie, ani swoich bliskich, ani przyjaciół. To dzięki temu jego wizja jednego wielkiego plemienia mongolskiego zaczyna nabierać kształtu. Postacie stworzone przez Igguldena może nie porywają, ale książkę czyta się dobrze.
Dlatego chętnie przeczytam kolejny tom. Mam nadzieję, że wydawnictwo nie będzie się ociągało z jego wydaniem.