(4 / 5)
Uważajcie czego sobie życzycie, bo będzie wam dane. Tereska życzyła sobie świąt w trochę innym wydaniu. Ale przymusowego spędzenia Wigilii w domu rodziny zdecydowanie sobie ani nie życzyła, ani się nie spodziewała. Tego, że wyprawa na urodziny seniorki rodu przerodzi się w kolejną intrygę, nie spodziewał się nikt.
Trzecia opowieść o Teresce jest trochę inna niż dwie poprzednie. Po pierwsze, dostajemy nowy i to całkiem pokaźny zestaw bohaterów. Po drugie, ze znanych postaci pojawia się początkowo tylko Tereska. Oficjalnie też Maciejka, ale jako że w ramach dorastania zmienił mu się charakter, to nie do końca się liczy.
Jednak po raz trzeci mamy tu ducha Chmielewskiej i Wszystko czerwone. Z każdym tomem jest to trochę inny aspekt powieści Chmielewskiej – tym razem bohaterem jest też trochę dom, a liczni członkowie rodziny, ich sympatie i antypatie kojarzą się mocno z radosnym stadkiem, które siedziało w domu w Allerod. Podobny jest też obiekt poszukiwań i konstrukcja intrygi.
Rodzina Tereski jest barwna, chwilami nieznośna, chwilami sympatyczna. Zdecydowanie na plus wypada młodsze pokolenie, a zakończenie sugeruje, że być może kiedyś to oni zagrają główne skrzypce. Jest tu ciut mniej radośnie, bo trauma świąt z rodziną to w końcu sprawa poważna, a poza tym jest okazją do wywleczenia na światło dzienne dawnych pretensji. Jest tu też trochę więcej komedii sytuacyjnej, a ciut mniej zabawy słowami i mimo, że najczęściej wolę odwrotne proporcje przy trzecim tomie bawiłam się chyba najlepiej. Mam wrażenie, że rodzinne problemy, domowa intryga, śledztwo toczące się gdzieś obok, udział różnych członków rodziny w fabule, z dodatkiem standardowych u Kisiel radosnych dialogów, były tu najlepiej wyważone.
Polecam, nie tylko jako lekarstwo na świąteczną traumę.