(1 / 5)
Drugi tom cyklu Jego nadobna zabójczyni skupia się na Sybelli, postaci wspomnianej w Posępnej Litości, która przemknęła tak szybko, że nawet drugoplanową trudno ją nazwać.
Tym razem autorka pokazuje nam drugą stronę konfliktu o tron Bretanii i wydarzenia dziejące się częściowo równolegle do pierwszego tomu, a częściowo tuż po jego zakończeniu.
Szybko okazuje się, że cała budowa świata została w pierwszym tomie, część historyczna zresztą też. Mroczny triumf nawet nie próbuje za bardzo udawać historical fiction – mamy mroczny zamek, parę znanych nazwisk i to by było na tyle. Nawet tych kilku intryg i narad, które pojawiły się w pierwszej części tutaj nie uświadczymy, więc nie dostaniemy ani wojny, ani polityki. Za to mamy instant love po raz kolejny. I po raz kolejni nasi bohaterowie zostaną połączeni mocą imperatywu narracyjnego, bo trudno znaleźć tam cokolwiek innego.
Plusem jest poczucie zagrożenia, które od czasu do czasu udaje się autorce wytworzyć. I sama Sybella – nie dość, że zdecydowanie mniej naiwna i zdecydowanie bardziej bezwzględna niż Ismae, to jeszcze od czasu do czasu udaje jej się wykorzystać swoje „zakonne” umiejętności. Dzięki temu, mimo braku elementów historycznych, całość nie jest tak upiornie nudna jak tom pierwszy. Chociaż akcja też nie porywa i bardziej skupia się na romansie i fantazjach o zemście, niż na czymkolwiek innym.
Romans również tym razem mnie nie przekonał, jednak podobało mi się pokazanie bohaterów – każde z nich ma ma swoje blizny i mroczną twarz, z którą również musi sobie poradzić druga strona. Sam kandydat na ukochanego też był pozytywnym zaskoczeniem, bo zdecydowanie nie nadaje się ani na modela, ani na ozdobę salonów.
Niestety te zalety są skutecznie równoważone przez wady, przez które robi się momentami… mocno obrzydliwie. Kazirodztwo jako punkt napędzający fabułę jakoś niespecjalnie do mnie przemawia, podobnie jak cios pięścią jako najlepsza metoda uspokajająca. I nawet biorąc pod uwagę epokę, która niejedno widziała, oba fragmenty są niezbyt usprawiedliwione przez fabułę. I naprawdę jakby ich nie było, byłoby to wszystko łatwiejsze do strawienia.
Jakoś nie dziwi mnie, że trzeci tom nie został wydany po polsku – już bardziej dziwi to, że zostały wydane pierwsze dwa. Mimo że ostatnia z bohaterek – Annith, sprytna, ale zamknięta w zakonie dziewczyna – ma chyba największy potencjał na ciekawą bohaterkę.
Gniot straszny. Ma parę pozytywnych momentów, ale skutecznie przesłoniętych przez nudę, mało prawdopodobny romans i wątpliwe rozwiązania fabularne.