I znowu trafiła mi się w ręce książka w której w jedno się splotło fantasy z polską burzliwą historią. Znowu będziemy ganiali diabły, czarownice i inne stwory z piekła rodem po mazowieckich piaskach i laskach, za tło mając Polskę czasów Władysława IV Wazy. Ostatnie to dobre chwile Rzeczypospolitej Obojga Narodów, bo na horyzoncie dziejów zaczynają już majaczyć ambicje przemożne wielkich tego świata, panów Radziwiłłów Janusza i Bogusława. Tak, tak, tych samych, których Henryk Sienkiewicz w Potopie sportretował. Nie da się ukryć, że Sienkiewiczowski duch unosi się nieco nad trylogią imć Lewandowskiego, w tym szlachty barwnym a dumnym opisywaniu. Bóg, Honor, Ojczyzna jak najbardziej są obecne choć nie w ten dęto – rżnięto- patetyczno – sienkiewiczowski sposób. Autor, na całe szczęście rzecz traktuje lekko, nawet wtedy gdy temat nagle, a niespodziewanie o całkiem poważne tematy zatrąca. Prześmiewca z niego straszny, na całe czytelnika szczęście.
Główny bohater, imć Stanisław Jakub Lewandowski to taki… szlachecki wiedźmin. Jest woźnym trybunalskim i nie cofnie się przed niczym, żeby wezwanemu pozew dostarczyć. A jak trzeba to i czorta poprosi, aby pro publico bono podsądnego dobrze w kuper przysmażył… Ziele właściwe wykorzystać umie, broń ma nabijaną srebrnymi kulami, wiedzę sporą o wszelkich paskudach które się plątać po mazowieckiej ziemi potrafią i jeśli trzeba potrafi odesłać upiora czy strzygę tam gdzie ich miejsce. A przy tym szlachcicem i katolikiem jest prawym, tolerancyjnym wobec ludzi innych wyznań. Nasz wiedźmin z podgolonym łbem ma też jeszcze jedno ważne zadanie. Otóż strzeże ŁAD-u. Bowiem póki ład ów panuje, żadne zło granic Polski przekroczyć nie może. Dalej Wam opowiadać nie będę, bo musiałabym spojlerować co niemiara, przyjemność z lektury psując, a mam nadzieję, że Was do czytania zachęcę.
Bowiem książeczka jest w czytaniu przyjemna. Bohater, frant kuty na cztery nogi, familia na swój sposób urocza i aż szkoda, że tak pobieżnie naszkicowana, bo tam typów pysznych mogłoby być co niemiara. Rodzinna legenda zakazująca szabli w prywatnej sprawie używać pod karą potępienia wiecznego. Poskładane do kupy zręcznie, więc logika nie protestuje, co najwyżej wąs sumiasty sarmacki stroszy i oko mruży złośliwie. Fabuła w miarę szybka, książka objętościowo niewielka, zabawna, coś w sam raz na wakacyjny wyjazd. Biorę się za kolejny tom.
polecam
_______________________________________________________________________________________________________________Lashana
Polska sarmacka wymieszana z piekielnym bestiariuszem sprawdza się świetnie. Rodzina Lewandowskich, jak i miasteczko obok którego jest zaścianek są barwne i aż się proszą o kolejne szczegóły. Całość ma bardzo przyjemny klimat, który faktycznie zalatuje wiedźminem w kontuszu.
Czyta się lekko, przyjemnie i chciałoby się wiedzieć więcej o barwnej rodzinie hodującej lawendę. Polecam.
Polecam film:
https://www.youtube.com/watch?v=0kJV4uhJm5M