Było już o jedzeniu i obyczajach, teraz pora na muzykę Kraju Kwitnącej Wiśni. I to tę tradycyjną, która większości mieszkańców zachodu przypomina raczej wstęp do tortur niż muzykę.
Pomijając inne brzmienia i rzecz jasna instrumenty, dostajemy też całkiem inny układ orkiestry, okazje do grania i zapis nutowy. O interpretacji nie wspominając. Autorka opisuje i porównuje wszystko to, co w muzyce najistotniejsze, nie zarzucając przy tym czytelnika specjalistycznym słownictwem. A nawet jakby ktoś się trochę pogubił, to znajdzie na końcu słowniczek. Jest też sporo rysunków i trochę zdjęć, które wspomagają zrozumienie treści. Autorka pisze lekko i przyjemnie – bez zadęcia i bez naukowego bełkotu. Chociaż trudno powiedzieć, żeby się Gagaku czytało lekko jak beletrystykę – po prostu temat jest zbyt złożony.
Unikalna i ciekawa pozycja, dobrze że takie niszowe opracowania można coraz częściej znaleźć na polskim rynku (i do tego produkowane przez rodzimych autorów). Szkoda tylko, że autorka nie opisała szerzej swojego doświadczenia w orkiestrze gagaku.