Córkę Alchemika dostałam w prezencie. Co prawda wedle starej zasady darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale uczciwość recenzencka zwyciężyła i postanowiłam jednak nad prezentem pokręcić nosem. Najkrótsza recenzja dla tej książki mogłaby brzmieć :” ale to już byyyyłooo”. Pani autorka zafundowała nam bowiem coś pomiędzy Tessą d’Urberville Thomasa Hardego, a książkami tworzonymi przez Jane Austin.
Tytułowa bohaterka mieszka samotnie ze swoim ojcem w posiadłości. Ojciec jest badaczem amatorem, fascynującym się naukami przyrodniczymi. Mamy wiek XVIII, Anglię, więc taka fascynacja nie jest niczym dziwnym, choć jeszcze nie weszła do kanonu zachowań “modnych”. Tatuś prowadzi rozliczne eksperymenta, również alchemiczne, oraz naucza swoją córkę, która dzięki temu posiadła rozległą wiedzę z nauk przyrodniczych, ale żadną z tzw. umiejętności towarzyskich. Ot dwa dziwadła, żyjące w swoim świecie, nieprzystającym do świata wokół. Samotna panienka z posagiem i bez towarzystwa, za to z tatusiem, o którym fama głosi, że zna tajemnicę kamienia filozoficznego? Aż się zdziwiłam, że autorka nasłała na swoją bohaterkę tylko jednego łowcę posagów. Na logikę, w posiadłości powinien kłębić się tłum chętnych do ręki panny. Tak czy inaczej tłumu nie ma, jest tylko jeden absztyfikant, za to niemal z wypisanym na czole – kasa misiu kasa. Panienka daje się nabrać na słodkie słówka i choć edukowana w naukach przyrodniczych radośnie ulega panu pod jabłonką. I bum! Mamy dzidziusia! No, zapowiedź dzidziusia. Pan się oświadcza i musi być przyjęty, ale tatuś strzela na panienkę focha… Jak sami widzicie standardowo jest do bólu. Potem jest cichy ślub, wyjazd do Londynu, robienie za śmiesznostkę na balach pana męża ( kobieta?! edukowana? Jak edukowana jak nie wie w jaki sposób się gorset wiąże?!), tajemnicza służąca co do której tylko bohaterka nie domyśla się kim jest… Wreszcie śmierć ojca i… zaczyna wyłazić podwójne dno. Bowiem mniej więcej w połowie okazuje się, że wszystko jest inne niż nasza bohaterka myślała. ( A kuku! niespodzianka! Ale nie dla czytelnika). Dalej dryfujemy po ogranych motywach: modny mąż trwoni majątek bohaterki bla, bla… bohaterka grzęźnie w poczuciu winy, ale daje się wodzić za nos bla, bla, bohaterka odkrywa zdradę męża bla, bla, bohaterka omal nie umiera bla, bla, bohaterka odkrywa tajemnicę w swoim życiu bla, bla, bla. BLA!
Logika w połowie zaczyna śpiewać godzinki, czytelnik ziewać. BLA! Nie polecam.