(3 / 5) Ten malutki tomik zawiera 10 opowiadań ośmiu pisarzy. A jakby tego było mało, znajdziemy w nim również bardzo przyjemny dodatek – krótkie wprowadzenie do historii kotów w Japonii, także tej literackiej historii. Dzięki niej dowiedziałam się co nieco o przesądach i mocach związanych z kotami, o ich demonicznych odpowiednikach oraz innych ciekawostkach związanych z kocią historią w kraju Wschodzącego Słońca. Prócz tego, w tomiku znajdziemy też krótkie notatki o wszystkich autorach – pozwalające spojrzeć nieco głębiej na ich twórczość. Wielkie brawa dla wydawnictwa.
Jeśli chodzi o same opowiadania, czy raczej baśnie, to są one dość hermetyczne dla czytelnika spoza japońskiego kręgu kulturowego. Zapewne przez to lektura wymagała sporego wysiłku. Zwraca uwagę brutalność baśni – praktycznie w każdej kot ginie bardzo przykrą śmiercią, zagłodzony, zastrzelony, rozszarpany. A jedyny morał jaki nasuwa się po lekturze jest taki, że niezależnie czy należymy do kultury europejskiej, azjatyckiej, czy jakiejkolwiek innej -życie wszędzie jest niesprawiedliwe i brutalne. Ludzie są przesądni i ograniczeni i znacznie łatwiej uwierzyć im w tańczące lub przynoszące pecha zwierzęta, niż przyjąć, że sami są kowalami swojego losu i dostają to, na co sobie sami zapracują. Przy okazji lektury Miasta kotów zadałam sobie też pytanie: a jak Japończycy odbierają europejskie baśnie? Czy po lekturze braci Grimm, albo H.CH. Andersena są równie zmęczeni i znużeni?
dla koneserów