Podobno pisać można o wszystkim. Mytting udowodnił, że na pewno da się pisać o drewnie. Tylko czy coś takiego da się czytać? Sądząc po nadmiarze bilbordów z okładką i brodatym hipsterem, które pojawiły się na początku roku nawet trzeba. Chyba na dodatek wypada twierdzić, że się podoba.
Hmm… z tym ostatnim będzie problem. Podobało mi się wydanie, zdjęcia w nim zawarte i styl autora – lekki, gawędziarski i pełny pasji. Połączenie niewielkiej ilości stron, dużej ilości zdjęć i wciągającego stylu sprawia, że jest to książka na jeden wieczór.
Problemem jest treść. Tradycja palenia drewnem i historyczny rys norweskich pieców są nawet ciekawe. Tak samo jak artystyczne układanie stosów drewna na zimę. Poza tym możemy się dowiedzieć, że suche drewno pali się lepiej niż mokre, takie z żywicą fajnie pachnie i szybciej się spala, zbite pali się wolniej niż takie o małej gęstości, łatwiej rozszczepia się bale proste i bez sęków, a żeby rozpalić ogień trzeba najpierw dobrze ułożyć gałęzie. I że brzoza fajnie się pali. Nie no, serio?! Serio? A coś, co nie jest oczywistą oczywistością, autorze?! To, że nowoczesne kominki poza tym, że muszą być funkcjonalne muszą też wyglądać. Tjaaa.
3/4 książki to takie informacje, które zna każdy, kto choć raz rozpalał kominek/ognisko, naprawdę nie trzeba do tego być mistrzem siekiery i właścicielem komina z przyległościami. Informacje (a raczej ich brak) nudziły mnie strasznie (sytuację trochę ratował styl) i cały czas czekałam na coś, co będzie na tyle nowe/ciekawe, że usprawiedliwi wieczór z tą książką. Nie doczekałam się. Nie wyobrażam sobie jak się będą nudzić ci, którzy się na drewnie znają i/lub robią z niego zimą użytek, skoro mieszczuch, który widzi kominek średnio dwa razy do roku prawie zwichnął sobie szczękę z nudów.
Dodatkiem do głównego tematu są ludzie, dla których drewno to nie tylko konieczność, ale też pasja i metoda spędzania wolnego czasu z naturą. Jednak są oni tylko tłem.
Oczywiste oczywistości w ładnym opakowaniu.