Kosmiczne robale zaatakowały Ziemię. Nieprzygotowana ludzkość wygrała i ocalała czystym przypadkiem, jednak robalom udało się wycofać i nadal są gdzieś w odległej części kosmosu. Na kolejną inwazję międzynarodowa armia zamierza się dobrze przygotować – szukają dzieci-geniuszy, które po skończeniu Szkoły Bojowej mają prowadzić żołnierzy do walki. Jednak poza inteligencją dzieci muszą też mieć odpowiedni charakter. Ender teoretycznie jest kandydatem idealnym, jednak żeby zostać dowódcą musi nie tylko trenować umiejętności strategiczne i taktyczne w Szkole, ale musi też mieć odpowiednio ukształtowany charakter. W imię przyszłej wgranej dowódcy nie tylko wrzucają go w sam środek Gry – walk w nieważkości, ale też wystawiają chłopaka na coraz to nowe niebezpieczeństwa.
Początek powieści trochę mnie odrzucił – metoda wybierania uczniów jest nielogiczna i na dodatek, z punktu widzenia psychologi, kompletnie bezużyteczna, co da się zauważyć nawet posiadając szczątkową wiedzę na temat. Żeby nie było, że szczątkowa wiedza zwiodła mnie na manowce to porozmawiałam sobie na temat ze znajomą psycholog, która potwierdziła moje podejrzenia. Jednak kiedy zignoruje się pierwsze rozdziały historia wciąga jak chodzenie po bagnach. Szkolenie Endera w Szkole Bojowej i kolejne kłody rzucane mu pod nogi przez instruktorów są uzupełnione historią jego starczego rodzeństwa – Petera i Val, którzy co prawda zostali odrzuceni podczas testów psychologicznych, ale mają swoje własne plany na przyszłość. Historie o dzieciach, które trudno nazwać dziećmi czyta się świetnie i ciężko się od nich oderwać. Mimo marnego początku deszcz nagród i etykietka „klasyki science-fiction” są jak najbardziej zasłużone.
Bardzo dobre.
————————————————————————————————————————————– by Atisza——–
Lashana w swojej recenzji powiedziała już praktycznie wszystko ( a przynajmniej tyle ile się da powiedzieć bez spojlerowania) o fabule, więc mnie pozostaje skupić się bardziej na odczuciach. Gra Endera jest książką którą w moim przekonanniu można postawić w jednym szeregu z książkami Lema czy nawet Orwella. Przede wszystkim jest głęboka. A dziś takich książek, jest po prostu mało. Jest prawdziwa, również w sensie psychologicznym. Można się zżymać na badanie dziecka zaczynające się w wieku trzech lat, ale znowu, nikt nie może zaprzeczyć, że to co najważniejsze kształtuje się w dziecku do trzeciego roku życia właśnie. To wtedy kształtują się główne zręby charakteru. A autor całkiem słusznie przewidział jedną rzecz – to że przyszłe pokolenia ( a jak pamiętamy Gra powstała pod koniec lat 70-tych) będą rozwijały się znacznie szybciej. Sami też to obserwujemy wystarczy się rozejrzeć dookoła. Można się spierać czy to rozwój czy degeneracja, ale przyspieszeniu nie można zaprzeczyć. Pisząc książkę teoretycznie Science-Fiction Orson Scott Card skupił się tak naprawdę na kondycji człowieka. Na tym co można z niego wycisnąć i do czego zmusić odpowiednią stymulacją i manipulacją. Nie ma tu fajerwerków technologicznych, nie ma zachwytu nad tym jak będzie wyglądała ziemia za n lat. Jest człowiek który ciągle musi rozgrywać swoją “partię szachów” z otoczeniem. Człowiek – bo choć autor wielokrotnie podkreśla wiek bohatera – chyba żaden czytelnik nie jest w stanie potraktować Endera jak dziecko. Ksiązka wciąga.Każe porównywać świat Endera z naszym. Zmusza do zadawania pytań. Wymusza myślenie. Mam nadzieję, że filmowcy nie zrobią z niej kolejnej historyjki obrazkowej dla ćwierć inteligentów. A tymczasem czekając na premierę filmu sięgam po kolejne tomy cyklu o Enderze
bardzo dobre
Zgadzam się.