(2 / 5)
Reportaż o sekspracy w Polsce autorka zaczęła od krótszej, gazetowej wersji reportażu i zatrudnienia się w klubie go-go. Co prawda potem zarzucono jej zbytnie skupienie się na sobie i wybór tematu dla kliknięć, jednak postanowiła rozbudować temat.
Dzięki temu dostajemy przebłyski różnych sektorów usług seksualnych. Mamy wywiady z aktorami porno, rozmowy z dziewczynami pracującymi na seks kamerkach, z parą prowadzącą kanał porno, pracownicami oferujący szybkie numerki w wynajętych mieszkaniach i tymi, które oferują spotkania przypominające randki. A wszystko to poprzeplatane rozważaniami na temat feminizmu i równouprawnienia.
Niestety w większości wątków jest ten sam problem, co w tekście o go-go. Przez wszystko przebija się autorka. Cały czas rzuca się w oczy: ja, ja, ja, ja. Ja tańczyłam, ja hostesowałam, ja miałam takie rozważania, ja poszłam do klubu dla swingersów. Zdecydowanie za dużo tego „ja”. Zresztą to również zarzuca autorce jedna z sekspracownic – zbytnie skupienie na sobie, zamiast na temacie.
Z tego powodu najlepiej wypadają trzy wątki – o przemyśle porno w Polsce (chociaż tu jest bardzo dużo wspólnego z Miła robótka. Polskie świerszczyki, harlekiny i porno z satelity), o pracownicach trans i o BDSM. Dlatego, że tu wkład autorski jest ograniczony do niezbędnego minimum i reportaż w końcu skupia się na tym, na czym powinien – na pracownikach seksualnych.
Autorka pokazuje wierzchołek góry lodowej, a w zasadzie lekko drapie jego powierzchnię pokazując przegląd przemysłu. Sygnalizując tematy takie jak trauma, powody pracy, pieniądze, prawo, podejście mężczyzn i kobiet do tematyki. Ale wszystkie te tematy są pokazane dosyć powierzchownie (trudno by było spodziewać się więcej po książce tej objętości) i często niestety zagłuszone przez „ja” autorki.
Mimo wad jest to ciekawy tekst wprowadzający w temat. Może kiedyś doczekamy się reportażu pogłębiającego któryś z rozdziałów.