Historia pełna jest wielkich postaci – bohaterów, władców, polityków, dowódców. Najczęściej mężczyzn, kobiety częściej były świętymi niż władczyniami, ale jeśli wyróżniały się w jakiś sposób to o ich życiu wiemy stosunkowo dużo. Karolina Stojek-Sawicka koncentruje się na zwykłych szlachciankach – zarówno magnatkach jak i żonach szlachciców zaściankowych, kobietach o których nie wiemy za dużo, bo historia milczy o zwykłych obywatelach, zwłaszcza takich, który nie mieli wpływu na politykę.
Dowiadujemy się jak kobiety wychowywano i (nie)uczono. Co powinna wiedzieć panienka, a co pani domu. Czemu wiano trzeba było zapłacić i w przypadku wydania córki za mąż jak i wysłania jej do klasztoru. Jak aranżowano małżeństwa, wychowywano dzieci, pisano listy. Autorka opisuje jak mieszkały kobiety w co się ubierał i jak malowały. Co było podawane na ucztach i kto przygotowywał potrawy, kto zajmował się domowym budżetem i skąd kobiety brały pieniądze skoro nie pracowały.
Niestety źródeł nie ma za dużo i są nimi głównie listy i pamiętniki, które zachowały się do naszych czasów. Informacje są niepełne i przez to niektóre rozdziały bardziej szkicują wydarzenia i zwyczaje niż je opisują. Autorka też trochę za często jak na mój gust generalizuje, upraszcza i snuje przypuszczenia, jednak zawsze podkreśla, że są to jej przemyślenia a nie wiedza poparta źródłami.
Szlachcianki czyta się z raz lepiej raz gorzej – niektóre rozdziały są po prostu mniej interesujące, ale nigdy się przy nich nie ziewa i myślę, że każdy może znaleźć parę informacji, które go zainteresują.
Zdecydowanie powinna to być lektura obowiązkowa dla piszących opowiadania dziejące się w czasach Polski szlacheckiej.
Miałam napisać długi komentarz, ale niestety jeden z moich kotów raczył przelecieć się w trakcie pisania po klawiaturze i przemądrzałe wywody tak zwane licho wzięło. Może i dobrze. Wracając do tematu: “Szlachcianki” to jedna z tych publikacji o których zwykło się mówić “książka o historii bez historii”. Jednym słowem rzetelna, bogata w szczegóły publikacja, napisana ładnym, momentami wręcz eleganckim językiem, którego niestety jakże często nie odnajdujemy w beletrystyce. Całkowicie zgadzam się z Lashaną, że oto czytamy lekturę obowiązkową dla wszystkich, którym marzy się kariera pisarza historycznego..