Zbiór opowiadań dobrany wg bardzo tajemniczego klucza, bo na pierwszy (i drugi) rzut oka łączy je tylko okładka (znaczy kompletnie nie pasuje do żadnego z nich). Jak to ze zbiorami bywa poziom jest nierówny, i jak to bywa z tym autorem inspiracje są aż za bardzo widoczne.
Cicha góra to fanfiction Silent Hill, w sumie taki trochę opis grania w horror, tylko z dużo słabszym klimatem wywołującym głównie ziewanie. Ciemna strona Księżyca mimo dość oczywistego zakończenia i solidnej dawki X-menów ma swój klimat i dzięki skondensowanej formie czytało się ją całkiem przyjemnie. Mrok nad Tokyoramą nazwałabym wariacją na temat Code Geas, gdyby nie rok oryginalnego wydania. To zdecydowanie najlepsze opowiadanie w zbiorze – z klimatem i ciekawym pomysłem. Ostatni zjazd przed Litwą z futurystycznymi samochodami i autostradami na pierwszym planie wciągnąłby mnie klimatem, gdyby nie nachalne przebitki z francuskiego Cygana, które wyskakiwały mi zza tekstu wołając to my jesteśmy oryginałem.
Ostatnie – Polowanie na jednorożca to pierwsze kilka rozdziałów książki pod podobnym tytułem.
Autor ma lekki styl i dzięki temu całość czyta się w miarę bezboleśnie, a prosty język i w większości nieskomplikowane fabuły sprawiają, że może być to niezły zabijacz czasu w podróży, z gatunku: przeczytać i zapomnieć.
Jedno fajne i oryginalne opowiadanie, dwa klimatyczne, ale z oczywistymi inspiracjami, jedno fanfiction i jeden copy-paste. Jakby nie liczyć wychodzi lekki gniot – nada się na podróż, ale poza tym jest stratą czasu.