Sam bym sobie tej książki nie kupił. Autor nie moja bajka, okładka z czarnym ptaszorem nurkującym na Watykan też nie wygląda zbyt atrakcyjnie… Ale że żona przyniosła ją z biblioteki, a na okładce była zajawka, że to dalsza część „Agenta dołu”, którego dobrze mi się czytało – inna rzecz, że sto lat temu – no to wziąłem i w nawet dobrnąłem do końca. Nie, żeby ta opowieść była źle napisana – nie, bynajmniej, technicznie bardzo sprawnie i wszystkie elementy są na miejscu. Jest tylko jeden, a właściwie dwa problemy – Autor i treść. Czytaj dalej »