(4 / 5) Trochę się obawiałam, czy lektura tej książki nie nadweręży mojego żołądka, bo sami przyznajcie, tytuł i zagadnienie do najapetyczniejszych, delikatnie mówiąc – nie należą. Toteż Trupia farma leżała sobie w stosiku, leżała, leżała… wreszcie w te wakacje zdecydowałam się na jej lekturę. I powiem Wam, że wcale tak strasznie nie było. Twórca słynnego ośrodka badań nad śmiercią okazał się być nie tylko świetnym gawędziarzem ale też bardzo taktownym człowiekiem, który mimo obcowania ze śmiercią w jej najpaskudniejszym, najbardziej odrażającym aspekcie – potrafił zachować umiar i wrażliwość. A to w dzisiejszych czasach, które uwielbiają epatować obrzydliwościami, jest dużą sztuką. Czytaj dalej »