Pierwszy tom – tajemniczo brzmiące Tysiąc imion przeczytałam jednym tchem i z zadowoleniem – mimo licznych niedociągnięć i przerysowań. Za drugi brałam się ze śpiewem na ustach. No cóż nie ukrywam, że ten śpiew bardzo szybko przeszedł w rzężenie a na koniec zamarł. Czytaj dalej »