Gdybym miała skomentować tę książkę jednym zdaniem brzmiałoby ono: skrzyżowanie Gwiezdnych Wojen z westernem w kosmicznych szmatkach.
Na dalekich rubieżach kosmicznych popełniono mord. Jeden więcej jeden mniej, nie wielka różnica, wszak rubieże, jak uczy nas historia i tabuny pisarzy to miejsca gdzie śmierć przychodzi szybko gwałtownie i nie robi na nikim większego wrażenia. W Egzekutorze jednak cały problem polega właśnie na tym, że akurat ta śmierć komuś mocno… nadepnęła na odcisk, a może wręcz przeciwnie okazała się na rękę? Czytaj dalej »