O pani Katarzynie Michalak usłyszałam w zasadzie późno. Pierwsze moje zetknięcie z AutorKasią było spowodowane wpisem na blogu Kiciputka, gdy pani Michalak przywłaszczyła sobie grafiki na okładki. Później przeczytałam kilka recenzji i na jednej z analizatorni zaczęła się analiza książki Bezdomna. Ilość błędów w logice, braku researchu, czy pokrzywdzone przez mężczyzn bohaterki, pojawiające się w każdym dziele Katarzyny Michalak nie zaskarbiły sobie mojej wielkiej sympatii. Książki tej autorki w recenzjach, oczywiście umieszczanych poza jej blogiem, prezentowały się strasznie. Niedopracowane, z nijakimi postaciami, pisane schematycznie do bólu i z self-insertami autorki. Dodatkowo autorka, z wykształcenia lekarz weterynarii, potrafiła napisać o wężach bez organów wewnętrznych. Wszystko to wyglądało bardziej jak opowiadanie dziewczynki z podstawówki, niż wydana książka. A przecież widziałam te książki na półce w Empiku. Ba! Widziałam, że wydaje je Znak i Wydawnictwo Literackie! A skoro AutorKasia jest wydawana przez dwa, szanujące się wydawnictwa, to nie może być źle! I z takim właśnie optymizmem i nową nadzieją odwiedziłam bibliotekę.
Płonne to były nadzieje.