Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść, a co się dzieje gdy mamy siedmiu autorów (z których każdy specjalizować ma się w czymś innym)? Pomijam już dobry obyczaj edytorsko – bibliograficzny który nakazuje prace posiadające więcej niż trzech autorów opisywać jako praca zbiorowa. Jak się domyślam, żaden z Państwa Autorów nie odpuścił sobie możliwości pojawienia się na okładce…. i w efekcie mamy na okładce… makaron. Zostawiając jednak kwestie rozdmuchanego ego autorów w spokoju i wracając do samej treści, muszę niechętnie stwierdzić, że jak na taką ilość autorów piszących w gruncie rzeczy jedną powieść – książka wyszła nad wyraz spójnie i jednolicie. Tak naprawdę nie można dopatrzeć się miejsca w którym jednego autora zastąpił drugi. Nie oznacza to jednocześnie, że wyszła dobrze. Czytaj dalej »