(3 / 5) Jeśli przeczytałeś/ łaś drogi Gościu tego bloga choć jedną książke Danielle Jensen, to tak naprawdę przeczytałeś je wszystkie. Taka dosyć smętna refleksja naszła mnie po przeczytaniu pierwszego tomu serii Mroczne wybrzeża. Znowu jak w Porwanej pieśniarce mamy zlepek motywów i schematów – tym razem przekopiowanych z historii Starożytnego Rzymu wymieszanego z przygodami Sindbada Żeglarza . To może byłabym w stanie przełknąć, bo autorka zgrabnie nimi operuje, gdyby nie postać głównej bohaterki. Czytaj dalej »