Do lektury Króla przystępowałam jak pies do jeża, po trosze dlatego, że w moim otoczeniu przeważają ludzie, którym pisarstwo Twardocha niezbyt się podoba. Nasłuchałam się więc marudzeń na wulgarność opisów, przaśność obrazowania, pisanie pod publiczkę i tak dalej i w tym stylu. Inni się oburzali, że literatura doskonała, inteligentna, z przesłaniem. Musiałam się więc przekonać sama. I wiecie co? Nie było tak źle. Czytaj dalej »