Tym razem Zośka Papużanka napisała… horror. Nie, jej bohaterami nie stało się stadko zombi, nie zużyła kilku ton keczupu, nie musiała się też posiłkować się żadną mniej czy bardziej samodzielną piłą łańcuchową. Nie, nic z tych rzeczy. Jest gorzej – Autorka opisała rodzinę, a właściwie BABĘ dyrygującą bliskimi w sposób uznawany za normę raczej w bardzo autorytarnych reżimach. Czytaj dalej »