Normalnie bym tego pewnie nie przeczytał. Ale – były wakacje i Atisza mi toto do domu przytargała, więc zacząłem, no i jakoś skończyłem, może w ramach masochizmu, a może po to, żeby sprawdzić, jakie głupoty Autorka jeszcze zdoła w swoim dziele pomieścić…. I na tym aspekcie się właściwie nie zawiodłem. Czytaj dalej »